wtorek, 2 kwietnia 2013

Chapter Thirteenth



Some say love it is a hunger
An endless, aching need 

       Są dni, które są smutne i szare. To dni, kiedy nie chce się oddychać, a jedyne co chcielibyśmy zrobić, to ubrać ciepły sweter pachnący ukochaną osobą i zamknąć się w małym, kwadratowym pudełku, do którego nie docierałyby twoje własne myśli. I byłbyś w nim bezpieczny. Jak marionetka zamknięta w swojej szkatułce - bezwolny, bez zmartwień, bez uczuć. Sam. Tylko ty i jego zapach na swetrze. Wówczas to pudełko stałoby się najszczęśliwszym dla ciebie miejscem. Tak banalnie.
      Chciałem się znaleźć w takim miejscu. Patrząc na otwarta walizkę i chaotycznie powrzucane do niej ubrania, miałem ochotę po prostu zniknąć w pudełku i wyjść z niego dopiero, gdy jakimś cudem nasz wyjazd zostanie odwołany.
      Siedziałem, tępym wzrokiem patrząc na w połowie pustą walizkę i czułem, że się rozpadam. Jak szkło pękałem na milion małych kawałeczków i rozpadałem się. Nie mogłem siedzieć tak dłużej. Czułem, że jeszcze sekunda i już nigdy się nie pozbieram.
     Wtedy do pokoju jak burza wpadła Emma, a raczej wtoczyła się, gdyż najpierw pojawił się jej brzuch, a dopiero potem cała reszta Emmy. Gdy drzwi z hukiem trzasnęły o ścianę, podskoczyłem wystraszony na łóżku.
- Zayn, tu się chowasz! - wydyszała - Cały ośrodek cię szuka! Niall zamknął się w łazience i mówi, że on nigdzie nie jedzie. Paulina świruje, że sobie coś zrobi, a on żąda ciebie za negocjatora i grozi strajkiem głodowym. Mówię ci, komedia roku - zachichotała, trzymając się za ogromny brzuch.
Parsknąłem śmiechem. Nialler zamknięty w łazience i strajk głodowy? Tego jeszcze nie było.

     - Twój negocjator przybył!
Wywróciłem, oczami, gdy Louis, którego jak zawsze trzymały się żarty ogłosił moje przybycie. Wcześniej, jak na osobę pełną kultury przystało, zapukał kilka razy w drzwi od łazienki.
- Niech podejdzie do drzwi, a wy sobie idźcie - zza drzwi doszedł nas stłumiony głos Irlandyczka.
     Był smutny, słyszałem to wyraźnie. Paulina jęknęła z protestem, a wtedy kiwnąłem głową, dając wszystkim znak by sobie poszli. Zrobili to z niechęcią, a Harry musiał siłą wynieść Paulinę z domku. Wyglądało to komicznie, gdy zwisała na jego ramieniu i pięściami uderzała w jego plecy. Postanowiłem w duszy, że po tym wszystkim koniecznie należy mu się masaż.
    - Już ich nie ma - mruknąłem, siadając pod drzwiami, oparty plecami o nie. Chwilę potem usłyszałem trzask zamka i nim zdążyłem zareagować, wpadłem do łazienki.
- Myślałeś, że będę z tobą przez drzwi rozmawiał? - blondyn spojrzał na mnie z uśmiechem, wyciągając ku mnie swoją dłoń.
- Jakoś z innymi ci to nie przeszkadzało.
Chwilę potem podałem mu rękę, a on pomógł mi wstać. Zamknąłem drzwi na klucz, a Niall usiadł na brzegu wanny.
- To... - zacząłem, nie będąc do końca pewnym, czego Irlandczyk ode mnie oczekuje. Czułem się jakbym rozmawiał z groźnym przestępczą, a nie Niallem Horanem, blondynem o wielkim sercu.
- Ja nie wracam, Zayn - oznajmił z uśmiechem. Zdębiałem, o mały włos nie przewracając się na zimne, kolorowe płytki.
Przez chwilę byłem pewien, że się przesłyszałem, albo źle zrozumiałem jego słowa. To zdanie wciąż huczało mi w głowie, ale nie docierało do mnie w stu procentach.
- Zostajesz? - kiwnął głową. - Naprawdę myślisz, że to dobry pomysł?
- Zayn, a co ja mam zrobić? Kocham ją, nie mogę jej tak po prostu zostawić, zastanów się. - westchnął, opierając czoło na swych dłoniach.
     Prawdę mówiąc, zaskoczył mnie. Wiedziałem, że Niall i Paulina byli parą - chociaż dość uparcie starali się temu zaprzeczać - ale nie spodziewałem się, że z jego strony było to aż tak poważne. W końcu znali się niecały miesiąc, a on zdawał się nie wyobrażać sobie życia bez niej.
- Może nie zostawiaj - mruknąłem, drapiąc się po głowie.
    Doradzając mu, czułem się trochę jak hipokryta. W końcu ja sam też zrobiłbym wszystko, byle nie musieć wyjeżdżać. W Polsce, w tym uroczym zakątku na największym zadupiu jakie kiedykolwiek widziałem, znalazłem swoją miłość i prawdziwe szczęście. Jak mógłbym porzucić to miejsce? Wiedziałem jednak, że muszę. Poza tym, moja miłość jechała ze mną. Niall miał znacznie gorzej.
- Przecież dlatego chcę zostać, żeby jej nie zostawiać.
- Nie, to nie tak. Wyjedź na jakiś czas, ale.. Zrób coś, żebyś miał gwarancję, że ona zaczeka. Załatw wszystko w Londynie, a potem wróć do niej - mruknąłem, zaplatając dłonie na klatce.
Niall zamyślił się. Przez chwilę jego twarz wyrażała pełne skupienie i naprawdę byłem pewien, że odrzuci mój pomysł. Tymczasem jego twarz rozjaśniła się w pełnym uśmiechu, a on radośnie wrzasnął:
- Zayn, ty geniuszu!
Po czym zgniótł mnie na ścianie w niedźwiedzim uścisku. Przyznam, że chociaż generalnie było to szalenie miłe, to moja głowa obijająca się o płytki nie zapamiętała tego dobrze.
- Niall - wydyszałem - gnieciesz mnie.
- Wybacz - zaśmiał się, odsuwając ode mnie. - Powiedz mi, kiedy zamierzacie się przyznać, że Harry i ty jesteście razem?
Zdębiałem. Czyli chociaż skutecznie próbujemy udawać, to cały ośrodek już wie? Cóż... To nawet lepiej, przynajmniej nie musieliśmy nikomu o tym mówić, a tego właśnie baliśmy się najbardziej.
- Przecież wszyscy i tak już wiedzą - mruknąłem, wzruszając ramionami.
- Ale nieoficjalnie - odpowiedział Niall.
Kiwnąłem głową. Pieprzony Irlandczyk miał rację.

     Chwilę potem, Niall wybiegł z domku z ogromnym uśmiechem na ustach. Pełen ekscytacji wybrał się do miasta i chociaż wszystkimi możliwymi sposobami próbował mnie namówić, bym wybrał się tam z nim - odmówiłem, tłumacząc, że chcę spędzić kilka chwil z Harrym. Wówczas Niall puścił mi oczko i wykonując bardzo jednoznaczny gest biodrami, mruknął:
- No taaaaaak, te wasze "chwile".
Zamiast komentować, sprzedałem mu kopniaka.
       Niall wrócił z miasta bardziej podekscytowany niż do niego pojechał. Przyprowadził ze sobą kilka osób i chociaż nie mieliśmy pojęcia, kim oni są, blondyn szybko wdrążył nas w swój plan. Sam nazwał go...
- Operacja nie zapomnij o mnie!
Wprawdzie z początku byłem delikatnie mówiąc w szoku, jednak im więcej Horan mówił(a wszyscy wiemy, że on mówi naprawdę dużo), tym większy był mój zachwyt tym planem. Niall James Horan dorastał i podejmował życiowe decyzje - czyżby nastała apokalipsa?

     Wieczorem, całą czwórką ustawiliśmy się wokół ogniska, a każdy z nas miał na sobie czarny garnitur(chłopaki z obsługi byli na tyle mili, że pożyczyli nam swoje, które były przeznaczone na specjalne uroczystości). Jedynie dla Nialla musieliśmy wypożyczyć garnitur z wypożyczalni, gdyż ten koniecznie chciał, żeby był on biały. Kiedy wszyscy staliśmy w takim kręgu - Eleanor i Danielle stały obok nas, trzymając pod ramię swoich partnerów - Emma dopilnowała, by przyprowadzić do nas wystrojoną Paulinę, która gdy tylko nas zobaczyła, parsknęła śmiechem. Tymczasem my staliśmy naprzeciw niej mając śmiertelnie poważne miny.     
      - Pani Paulina Plich? - zapytał Louis, siląc się przy tym na poważny ton. Eleanor stała obok niego, ubrana w czarną, skórzaną sukienkę.
- Eee... Tak. A o co chodzi? - zaśmiała się. - Serio, chłopaki co wy za komedię odstawiacie, no i gdzie jest Nialler?
- Komisarz Zayn Malik – oznajmiłem, pokazując jej fałszywą odznakę policyjną, zrobioną z papieru. – Obawiamy się, że popełniła pani zbrodnię panieństwa. Musimy panią zabrać za komendę, gdzie zostanie pani przez nas przesłuchana.
- Was chyba już do reszty popierdoliło – mruknęła, odwracając się na pięcie.
     Nim zdążyła zrobić pierwszy krok, Liam podszedł do niej i skuł jej dłonie kajdankami, które uprzednio udało nam się załatwić od znajomego Emmy. Wtedy Paulina wpadła w istny szał, zaczęła wrzeszczeć i krzyczeć, a ja byłem święcie przekonany, że jeszcze chwila i nas tam wszystkich zamieni w żywe trupy.
- Bez jaj, kurwa! – wrzasnęła, tupiąc nogą. – Chłopaki, ja mam pełno pracy, to nie jest czas na wygłupy. Nie dość, że Emma zrobiła ze mnie jakąś lalunie wystrojoną jak Kopciuszek na bal, to wy jeszcze odstawiacie jakieś szopki.
- Ma pani prawo zachować milczenie, wszystko co pani powie może zostać wykorzystane przeciwko pani – oznajmił Louis, zawiązując jej oczy opaską.
- Super, kurwa – burknęła dziewczyna, robiąc bardzo naburmuszoną minę.
Zachichotałem cicho, za co dostałem kuksańca od Liama.
- Nie no, Louis… Serio? „Może pani zachować milczenie” ? – Harry pokręcił z rozbawieniem głową i ukradkiem pomasował miejsce, w które poprzednio uderzył mnie Liam. Uśmiechnąłem się do niego szeroko. Był taki opiekuńczy, ten mój Harry.
    Od jakiegoś czasu zauważałem, że Harry ma dwie osłony: jest mój Harry i Harry dla innych. Mój Harry był opiekuńczy, czuły i pełen ciepła. Ich Harry był inny, tamten tryskał wieczną radością. Mój Harry bywał melancholijny, a ja doskonale umiałem rozpoznawać jego nastroje. Kochałem mojego Harry’ego.
     - No co? Zawsze chciałem to zrobić.
- Nie chcę narzekać, ale beznadziejne z was gliny. Halo, ja tu ślepą jestem a wy mi karzecie iść po takich dziurach i tak nierównej drodze? Co z was za dżentelmeni! – warknęła Paulina, tupiąc nogą.
    W jednej chwili zaprzestała marszu i oznajmiła, że ona nigdzie dalej nie idzie. Harry zaśmiał się lekko i jakby nigdy nic wziął ją na ręce, a potem zaniósł do łódki. Przez chwilę, idą parę kroków za nim, pomyślałem, że miło byłoby gdyby to mnie tak niósł. Wiedziałem jednak, że oficjalnie niczego jeszcze nie potwierdziliśmy i lepiej będzie, gdy wpierw do tego dojdzie, nim zaczniemy się publicznie obściskiwać.
   - Zayn, nie ruszaj się! – wykrzyknął, wracając w moim kierunku kiedy już odstawił Paulinę do łodzi. Wykonałem jego polecenie, będą lekko zmieszanym. Wtedy Harry podbiegł do mnie, ukradkiem ucałował w czoło i jakbym ważył tyle co piórko, swobodnie wziął mnie na ręce.
- Co ty robisz? – zaśmiałem się. – Harry, przecież się domyślą…
- Mam to gdzieś, chcę żeby cały świat wiedział – szepnął, nim delikatnie złączył nasze usta ze sobą. Gwizdy Louisa i Liama, a także śmiech Eleanor były tym, co sprawiło, że parsknąłem śmiechem prosto w usta Harry’ego.

*Soundtrack*

    Chwilę potem, nasza łódź powoli dobiła do wyspy. Choć jej brzegi spowite były w ciemności, to z samego środka błyszczał jasno snop światła. Przyznać musiałem, że Niall wspaniale to zorganizował. Na środek wyspy szliśmy ścieżką, którą oświetlały białe lampiony. Wszystko wyglądało tak pięknie, że ściągnęliśmy Paulinie opaskę z oczu, by tylko mogła zobaczyć jak świetnie zorganizował to Irlandczyk. Dziewczyna była zachwycona.
     Na sam środek wyspy szło się stosunkowo krótko. Minęło zaledwie kilkanaście minut, a już byliśmy na polanie, gdzie czekał na nas Niall. Ubrany w biały garnitur, krawat w tym samym kolorze i miętową koszulę zrobił na Paulinie ogromne wrażenie.  Trzeba było też przyznać, że ona również wyglądała pięknie. Jej długie włosy były swobodnie rozpuszczone, jednak Danielle zadbała by układały się w prześliczne fale. Eleanor, która wykazała się zdolnościami artystycznymi uplotła jej wianek z miętowo-białych róż, który dumnie wieńczył głowę dziewczyny. Emma specjalnie na tą okazję kupiła jej prześliczną, białą sukienkę na ramiączkach, sięgającą do jej kolan, która pod biustem miała zdobienie z miętowych różyczek. Delikatny makijaż dziewczyny wykonany był perfekcyjnie i prawdę mówiąc byłem w szoku, że Eleanor potrafiła wykonać takie cudo.
    - Niall? – szepnęła Paulina, rozglądając się wokół.
A trzeba było przyznać, że miała na co popatrzeć. W samym centrum polany stał Nialler, pod drzewem oświetlonym od pnia aż po ostatnie gałązki białymi światełkami i mnóstwem lampionów. Obok niego stał skrzypek i jeszcze jeden mężczyzna, obaj ubrani tak samo jak my – w ciemne garnitury. Wszystkie drzewa wokół polany były oświetlone lampionami zrobionymi – banalnie - ze słoików wypełnionych maleńkimi świeczkami. Do drzewa, gdzie stał Nialler prowadziła ścieżka usypana z płatek róż w kolorze mięty. Ścieżkę otaczały cztery ławeczki, ozdobione białym materiałem z taśmą koloru miętowego, która na tyle układała się w piękną kokardę.  Ktoś mógłby pomyśleć, że ta biel i mięta wokół były przesadą, jednak Niall doskonale wiedział, że to ulubione kolory jego dziewczyny.
    Zszokowana Paulina wyglądała na kompletnie zagubioną, kiedy Emma podała jej bukiet białych róż ozdobionych miętową taśmą i perełkami. Po raz kolejny w tej kwestii kreatywnością wykazała się Eleanor.
    - No… idź do niego – szepnął cicho Harry i delikatnie popchnął ją w jego kierunku.
Powoli, z trzęsącymi się ze strachu dłońmi, Paulina kroczyła w jego kierunku. Wyglądała przecudownie, trzymając w dłoniach bukiet róż, z wiankiem wplecionym we włosy i w białej sukience.
- Niall – szepnęła znów. – Co się dzieje?
   Wtedy on spojrzał na nią, ucałował jej czoło, a po chwili padł przed nią na kolana. Dziewczyna przytknęła dłoń do ust, piszcząc cicho. W jej oczach przez chwilę błyszczały łzy.
- Paulina, jesteś najważniejszą osobą, jaka kiedykolwiek pojawiła się w moim życiu. Sprawiasz, że dzięki tobie jestem lepszym, szczęśliwszym człowiekiem. Chcę przy tobie być na zawsze, być twoją każdą sekundą i twoją wiecznością. Chcę, będąc już starym człowiekiem, siadać z tobą na werandzie i pić herbatę, którą tak uwielbiasz. Chciałbym mieć sypialnie w kolorze miętowym i chciałbym budzić się przy tobie każdego ranka, czując twoje dłonie oplatające mnie w pasie i twój zapach. Chcę być już zawsze twoim oparciem, twoją opoką. I żebyś już do końca moich dni robiła mi tak pyszne naleśniki, jakie tylko ty potrafisz – w tym momencie Niall uśmiechnął się lekko.
- Ale…
- Cssii – szepnął, stając tuż przed nią. – Po prostu wyjdź za mnie.
- Teraz? - zapytała w szoku.
- Teraz - odpowiedział.

I say love it is a flower,
And you it's only seed. 
 
***
Tadam!
Zaskoczeni?
Tak, ja też. Z początku miały być tylko oświadczyny, ale trochę poniosła mnie fantazja. Kurcze, to chyba najdłuższy rozdział w historii tego opowiadania, całe 6 stron w wordzie, po prostu szok.
Hmm.. Nie wiem co wam napisać.
Mi się on podoba. Jest uroczy.
To tego. Na kolejny pewnie sporo poczekacie, bo mam matury itd.

I proszę mnie - kurwa - nie pytać kiedy będzie kolejny rozdział. To irytujące.
Love <3


 

    

7 komentarzy:

  1. Nie wiem czy przesadą będzie jeśli ci powiem, ze mam łzy w oczach. Chyba po prostu umarłam i jezu... szarpnęłaś się, a moje serce po prostu umarło. Mój mózg. Nie dość, że Zarry, był taki... no słodki. Wiesz "Mój Harry" brzmi tak, strasznie, potwornie, genialnie intymnie że moje JA zwinęło się w kłębek i umarło. I ta przemowa Horana... I ten końcowy dialog, ugh, nienawidzę cię, a jednocześnie kocham cię strasznie mocno. Spełniasz moje marzenie... ech, osobiście zaczęłam się śmiać z Malika, który wpadł do łazienki. No i ja byłam taka aww sassy, poziom hard, jestem z tego dumna. Kocham cię <3

    *pokazuje serduszko z palców*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo *macha*
    Jeju, piękny rozdział *ociera łapkami oczka* Pięknie to napisałaś i wgl. Normalnie fantazjować by można było, co się tam dalej wydarzyło xd *szczerzy zęby w uśmiechu*
    Ale rozdział ci wyszedł rewelacyjnie, na początku nie byłam przekonana co do długości tego rozdziału, bo można by pomyśleć że dajesz więcej bo już końcówka *grozi palcem* Masz nie kończyć opowiadania, rozumiemy się?
    I tak cudownie opisana scena, w której Niall się oświadcza *zaczyna nieumyślnie fantazjować, co by było gdyby to ona była na miejscu Pauliny*
    Życzę dużo weny i żeby ci wszystko czego się nauczysz wchodziło do głowy i zostawało tam na długo, żebyś wszystko pozdawała jak najlepiej.
    Pozdrawiam *macha łapką*

    OdpowiedzUsuń
  3. AWWW to było takie, takie... AWWW. Świetnie piszesz. A ta scena końcowa była taka słodka. Pewnie każda dziewczyna o czymś takim marzy. Zazdroszczę tej Paulinie. Z niecierpliwością czekam na więcej. Buźka ;******

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeeeeeeeść! ^.^ Jestem tu, w końcu. Dotarłam cała i zdrowa, a uśmiech po przeczytaniu wszystkich 13 rozdziałów do tej pory nie może mi zejść z twarzy. Bo piszesz genialnie, co pewnie powtarzam po raz któryś z rzędu, ale czuje potrzebę mówienia Ci tego na każdym kroku.

    Tak, jak Ci pisałam na tumblru głupio zrobiłam, że nie wzięłam się za czytanie wcześniej, ale stwierdzam, że przynajmniej nie musiałam oczekiwać w nerwach, co wydarzy się w następnych odcinkach. Choć zakończenie trzynastego rozdziału sprawia, że najchętniej poszłabym za Ciebie pisać te matury, żebyś mogła w spokoju napisać czternastkę. :D

    Sama historia bardzo mi się podoba, co ewidentnie pokazuje, jak szybko pochłonęłam ukazane części. Podoba mi się tutaj każda postać, wszyscy są tacy… realni, tak myślę. Na pewno nie zdziwi Cię, że czekałam na moment, kiedy Zayn uświadomi sobie w końcu, że Harry jest tą najważniejszą osobą w życiu. A mało co się nie rozpłynęłam w fotelu w pracy, kiedy przeczytałam, jak Zayn w końcu głośno wypowiada „Jesteś moim szczęściem”. Ogólnie jestem zauroczona tym, jak pięknie opisałaś uczucia Zayna. Zarry, aw. *__*

    Nie byłabym sobą gdybym nie wspomniała o Niallerze, więc wybacz mi, jeżeli za bardzo popłynę z oceną tego bohatera, okej? Bo po prostu uwielbiam, to w jaki sposób go tu przedstawiasz no i powiem to głośno: zazdroszczę Paulinie! :D Myślę, że Horan przedstawiony w tym opowiadaniu jest dokładnie taki, jakim go sobie wyobrażam. Bo możemy o One Direction dużo wiedzieć, ale nie znamy ich charakteru dokładnie, prawda? A Niall jest taki radosny, pocieszny i wnosi wiele radości i po prostu nie mogę przestać szczerzyć się sama do siebie, jak czytam o nim w Twojej kreacji, serio. A końcówka trzynastki… Czy Ty wiesz, że w moich oczach pojawiły się łzy, gdy to czytałam? Pani Dorotka obsługiwała klienta, a ja to sobie czytałam. Jakie szczęście, że nie wzruszyłam się mocniej, bo tak głupio płakać przy kliencie, który przynosi kał swojego pupilka do zbadania, nie?

    Uwielbiam momenty, kiedy Niall i Zayn zostawali sami i sobie rozmawiali. Myślę, że nie potrafię tego wytłumaczyć, ale lubię te fragmenty bardzo! :)

    Zasługujesz ewidentnie na dłuższy komentarz, ale ja nigdy nie byłam w tym dobra, a i tak już się rozpisałam. Sądzę, że może to być najdłuższy komentarz, jaki udało mi się napisać w moim życiu, więc możesz czuć się zaszczycona. Dziwi mnie taka mała ilość opinii pod tym rozdziałem, bo piszesz tak dobrze, że tu powinnaś mieć masę komentarzy. Kocham tą historię, Twój styl pisania i Ciebie! ♥

    Dużo weny, promyczku. I zapału do nauki, aby matura nie była taka straszna, jak ją malują. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O JEZU, O JEZU, O JEZU! Matko przenajświętsza i wszyscy święci!
    Wywołałaś u mnie właśnie wybuch fangirlingu :D Na serio.
    Ten rozdział jest taki... no kurwa, po prostu zajebisty! Z mojego mózgu zrobiłaś papkę, rozumiesz? :D Na prawdę, rzadko to się zdarza :D
    Jezu, chciałabym mieć takie oświadczyny, jak Niall i Paulina. Cholera, Zayn jest uroczy. No a ta scena, jak Harry niósł go na rękach to już w ogóle! *.*
    ZARRY, ZARRY, ZARRY! :D
    Ten rozdział jest po po prostu AWW i koniec kropka.
    Łatwych matur! xx
    Goś.

    http://pamietaj--mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział świetne opowiadanie :*
    warto czekac było na ten rozdział :)
    wprost cudowne były te oświadczyny Nialla
    a wspaniałe było jak Harry niósł Zayana choc troszke więcej mogłobyc momentów Zarrego :)
    cierpliwie czeka będe na nastepny rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Thanks designed for sharing such a fastidious idea, paragraph
    is good, thats why i have read it entirely

    my web blog: graduate certificates

    OdpowiedzUsuń