I'll be your soldier,
Znałem to uczucie, znałem je doskonale. W mojej wyobraźni Harry podchodził do mnie, wpijał się w moje usta i już o nic nie pytał. W mojej wyobraźni nie było Perrie i Allaha; nie było nawet chłopców, którym musielibyśmy się tłumaczyć. Byliśmy tylko my i moje dłonie wplecione w jego włosy. Zabawne, prawda?
Rzeczywistość była inna. W rzeczywistości Harry spojrzał na mnie z niedowierzaniem, a jego oczy rozbłysły nieznanym mi dotąd blaskiem. Powoli obrócił się w moją stronę, jakby bał się, że jeśli zrobi to zbyt szybko to odwołam wszystko to, co powiedziałem. A trzeba przyznać, że nie powiedziałem wiele. "Jesteś moim szczęściem" - to wszystko, co zdołałem wydusić, nim wyimaginowany Harry zatkał mi usta pocałunkiem. W rzeczywistości stałem jednak przed nim z dłonią przytkniętą do ust i bałem się powiedzieć choćby słowo więcej.
Trzęsąc się obserwowałem jak Harry powoli podchodzi do mnie i zatrzymuje się dopiero, gdy nasze palce stóp zetknęły się ze sobą. Przyglądał mi się przez chwilę, a potem lekko zachrypniętym głosem zapytał:
- Czy mógłbyś powtórzyć?
Zaprzeczyłem ruchem głowy, przytykając przy tym mocniej dłoń do swoich ust. Harry uśmiechnął się tylko delikatnie, jakby smutno i kiwając delikatnie głową, ruszył w stronę drzwi.
Sam nie wiem kiedy złapałem go za rękę i mocno pociągnąłem w swoim kierunku. Harry zachwiał się lekko. Jego twarz była zszokowana, gdy z impetem nasze usta zderzyły się ze sobą. A ja już nie marzyłem o niczym; O sławie, pieniądzach, karierze - to wszystko się nie liczyło, bo właśnie w tamtej chwili poczułem, że mam już wszystko i nie pragnę niczego więcej. A kiedy powieki Harry'ego powoli opadły, a jego usta delikatnie oddały mój pocałunek - poczułem, że właśnie znalazłem swoją wieczność. I to właśnie w niej chciałem pozostać.
- Powtórz to - szepnął Harry, odrywając się ode mnie na chwilę, nim ponownie złączył nasze usta. Mruknąłem niewyraźnie wprost w jego gorące wargi, a on odsunął się ode mnie. Miałem ochotę przekląć i przyciągnąć go z powrotem ku sobie, jednak on mocno trzymał mnie na dystans. Jego klatka piersiowa unosiła się rytmicznie, a on sam zdawał się z ledwością powstrzymywać przed ponownym złączeniem naszych ust.
- Powtórz - mruknął zachrypniętym głosem. Przez cały ten czas, Harry uśmiechał się łagodnie, jakby chciał dodać mi tym otuchy. Ale to nie był do końca taki uśmiech. To był uśmiech, który mówił "Jeśli się wycofasz, ja zrozumiem".
- Jesteś moim szczęściem - zdążyłem wyszeptać, nim nasze usta złączyły się ponownie.
A kiedy przyciągnąłem go bliżej ku sobie i wplotłem palce w jego włosy, on nagle odskoczył jakby wystraszony. Już miałem zaprotestować, kiedy Harry przyłożył mi palec do ust, a ja usłyszałem czyjeś ciężkie kroki - wpierw na korytarzu, potem na schodach. Byłem niemal w głębokim szoku, kiedy do naszego pokoju zajrzała Emma.
Dziewczyna miała mocno zaciśnięte usta i nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Trzymała się przy tym kurczowo za brzuch i byłem niemal pewien, że właśnie zaczęła rodzić. Przeraziłem się nie na żarty i już właśnie odsuwałem się od Harry'ego i podchodziłem do niej, gdy ona zaczęła wystrzeliwać z siebie słowa jak z karabinu, a ja oniemiały zatrzymałem się w połowie drogi.
- Zayn, mogę skorzystać z waszej łazienki? Paulina gdzieś uciekła, zamknęła recepcję i nie mam jak wejść. Mam swoje klucze, ale zostawiłam je w domu, uwierzysz? Ja zostawiłam klucze w domu, przysięgam kiedyś zapomnę głowy. Wlałam w siebie kolejne cztery kartonu soku pomarańczowego i uwierz mi, że to musi znaleźć gdzieś ujście. I - o! - cześć Harry! Zayn, to jak, mogę?
Parsknąłem śmiechem, spoglądając to na Emmę, to na zszokowanego Harry'ego który zdawał się kontemplować nad tym czy możliwe jest aby dziecko Emmy było też moim dzieckiem. Miałem ochotę naprawdę wybuchnąć śmiechem, zwłaszcza gdy dziewczyna jak gdyby nigdy nic wypowiedziała jego imię, a on stał tam w pełnym szoku, nie mając pojęcia nawet kim ona jest.
- Jasne, jest na... - nie zdążyłem dokończyć, gdy Emma głośno tupiąc zbiegła po schodach krzycząc głośne "dzięki!". Parsknąłem cicho, z rozbawieniem kręcąc przy tym głową. Kiedy odwróciłem się przodem do Harry'ego, byłem niemal zmartwiony.
- Ej, Harry, wszystko ok? - zapytałem, spoglądając na niego. Harry stał z szeroko otwartą buzią, miał opuszczone, niemal zrezygnowane ramiona a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Byłem pewien, że coś się stało, kiedy on nagle wzdrygnął się i spojrzał na mnie oczami, które wręcz błyszczały z zachwytu.
- O mój boże, kto to był?! -pisnął radośnie.
- To Emma, poznałem ją dziś. Niezła wariatka co? - uśmiechnąłem się, wzruszając przy tym lekko ramionami. W sumie nie dziwił mnie jego zachwyt nad tą dziewczyną, było w niej coś tak lekkiego, że chciało się przy niej być, spędzać z nią czas. Była trochę taką żeńską wersją Harry'ego, dopiero kiedy zobaczyłem jego radośnie błyszczące oczy zdałem sobie sprawę z tego, jak wiele jest pomiędzy nimi podobieństw. I nie chodziło mi tutaj tylko o fizyczne podobieństwa - mieli też podobne zachowania, to piszczenie z radości należało do jednego z nich. Być może właśnie dlatego tak ją polubiłem i z miejsca jej zaufałem.
Tymczasem Harry pisnął z zachwytu - tak, on pisnął - i podskakując niczym zawodowa fanka(co z kolei sprawiło, że zacząłem się poważnie zastanawiać czy wszystko z nim w porządku), z radością zapytał:
- A da mi się posmyrać po brzuchu? Da, prawda?
Dała. Gdy tylko wyszła z łazienki Harry dopadł ją pod drzwiami. Wtedy się z niego śmiałem, jednak jeszcze kilka godzin wcześniej sam byłem równie zachwycony co on. Z drugiej jednak strony - kurczę! - ja się chciałem całować, dość tych zachwytów nad Emmą.
- Polubił cię - stwierdziła Emma z uśmiechem, gdy Harry niczym małe dziecko przyłożył ucho do jej brzucha, a jego oczy rozszerzyły się radośnie. Po chwili odsunął się i spojrzał na nią podejrzliwie.
- Tak myślisz? - zapytał, tylko po to by po chwili wyszczerzyć zęby. Uśmiechnąłem się lekko, znam Harry'ego już dość długo, a jeszcze nigdy nie widziałem w nim tak czystej, wręcz dziecięcej radości.
- Zrobił fikołka, to niezawodny znak.
Kiedy kilka minut później Emma zmęczona zasnęła na naszej kanapie, Harry okrył ją kocem. Przez chwilę poczułem nutkę zazdrości, że zajął się nią w taki czuły sposób. Oboje pomyśleliśmy, że poczekamy aż dziewczyna się obudzi na naszym ganku. Harry bardzo ochoczo zareagował na tą propozycję, jednak kiedy głośno zaburczało mu w brzuchu, zdecydowaliśmy się pójść na śniadanie.
Nigdy nie zapomnę, jak Harry z oczami błyszczącymi z zachwytu pałaszował swój omlet. Chłopacy spoglądali na niego w szoku, aż w końcu Liam zapytał:
- Zayn, coś ty mu zrobił?
Jego twarz wyrażała absolutne zdezorientowanie. Liam miał zmarszczone czoło i szeroko otwarte oczy. Wyglądał zabawnie. W odpowiedzi wzruszyłem jednak tylko ramionami. Tymczasem Harry z pełnymi ustami, szczęśliwy jak nigdy wcześniej, z zachwytem wyznał:
- Kocham ciężarówki!
Dni w ośrodku mijały bardzo szybko. Nim się obejrzałem byliśmy tu już ponad dwa tygodnie i za niedługo musieliśmy wyjeżdżać. Smuciło mnie to, przez chwilę nawet rozważałem zostanie tutaj na dłużej. Wesołe oczy Harry'ego jednak szybko wybiły mi ten pomysł z głowy.
Zacząłem żyć chwilą - każdą chwilą spędzoną z Harrym i z chłopakami. Czerpałem z nich ile tylko się dało, nie zastanawiałem się nad konsekwencjami, nad tym co będzie potem. Nie myślałem o tym, przestało się to dla mnie liczyć. Chciałem tylko zapamiętać jak najwięcej. I nie wiem czy to opowieść Emmy sprawiła, że nagle zacząłem tak robić, czy to wewnętrzne uczucie, że żadne szczęście nie trwa wiecznie. Jeśli było to prawdą - chciałem z mojego szczęścia z Harrym wyciągnąć tyle, ile się dało.
Chłopacy niczego nie zauważyli - nie wiem, czy kryliśmy się z tym tak dobrze, czy po prostu udawali, że niczego nie widzą. TO - właśnie tak nazywała się teraz nasza relacja. TO nie było związkiem, ale nie było też przyjaźnią. Nie nazwałbym też TEGO romansem, bo każdy romans kiedyś się kończy. TO nie mogło się skończyć. Prawdę mówiąc już marzyłem o domku wybudowanym gdzieś na przedmieściach, ogródku pełnym kwiatów, takiej samej bujanej ławeczce jaka była w ośrodku i wielkim zachodzie słońca namalowanym na ścianie naszej sypialni - dokładnie naprzeciwko naszego ogromnego łóżka. TO nie było romansem, przyjaźnią, związkiem. W głębi duszy nazywałem to moją wiecznością, nieskończonością. TO było nieskończone, nie mogło się kiedykolwiek skończyć.
Z Harrym spędzałem każdą wolną chwilę, nie było takiej minuty podczas której bylibyśmy oddzielnie. Gdziekolwiek szliśmy - szliśmy tam razem. I chyba nikogo już to nie dziwiło, że przez większość czasu nas zwyczajnie nie było. Chodziliśmy na spacery, urządzaliśmy pikniki, Harry nawet uczył mnie pływać. Bałem się strasznie, ale wystarczyło by On - mój Harry - dotknął mnie i mocno przytrzymał, a cały mój strach zwyczajnie znikał. Każda lekcja kończyła się w jakiś przyjemny sposób, cokolwiek zrobiłem dobrze, Harry nagradzał mnie buziakiem. Z czasem stwierdziłem, że chyba znalazł właśnie najprostszy sposób motywacji. Podejrzewałem nawet, że gdyby za któryś pocałunek kazał mi skoczyć do wulkanu, to zrobiłbym to bez wahania.
Nie było chwili, bym o nim nie myślał. Wszystko czym wtedy żyłem, zaczynało się na literę H a kończyło na Y. Nie potrafiłem skupić się na niemal żadnej czynności, chyba że miała ona związek z Harrym. Uzależniłem się od niego, uzależniłem się od mojego szczęścia. I nie przeszkadzały mi codzienne telefony Perrie, podczas których Harry przytulał się do mnie. Zdałem sobie jednak sprawę z tego, że go tym ranię. Kiedy któregoś razu przytulił się do mnie gdy z nią rozmawiałem, nagle zrozumiałem wszystko.
- Perrie, przecież wiesz, że nie mogę przyjechać... Tak, ja też tęsknię. Oczywiście, że cię kocham - rozmawiając z Perrie, przytakiwałem każdemu jej słowu. Przyzwyczaiłem się już do tego, że na każde jej słowo odpowiadałem niemal mechanicznie. W sumie nawet jej nie słuchałem, być może podczas tych rozmów zgodziłem się nawet na wspólne dziecko, zamieszkanie razem a nawet ślub. Nie obchodziło mnie to, przez cały czas spoglądałem na Harry'ego.
Podczas tej rozmowy, zacząłem się niepokoić. Przy każdym moim słowie, Harry zdawał się kurczyć w sobie, jakby wszystko co wypowiedziałem raniło go do głębi.Gdy odpowiedziałem na jej miłosne wyznanie, Harry nagle wstał i poszedł do łazienki. I wtedy dotarło do mnie, że to go rani. Że nie mogę tak zwyczajnie być przy nim, w pewien sposób być z nim i jednocześnie mówić jej, że ją kocham.
Postanowiłem, że przestanę odbierać od niej telefony. Gdy tylko Perrie rozłączyła się, mówiąc krótkie "Kocham cię, do zobaczenia", natychmiast wyłączyłem aparat. Byłem niemal pewny, że będzie na mnie wściekła, ale nie obchodziło mnie to. Ona raniła Harry'ego, a na to nie mogłem pozwolić.
Kiedy Harry wyszedł z łazienki, miał zaczerwienione oczy. Wiedziałem, że płakał. Płakał przez nią, ale też przeze mnie. Bo nie miałem odwagi przyznać się przed nią, że to wszystko co było między nami, przestało dla mnie istnieć. I nie będzie już nigdy istniało, tak po prostu. Umarło, nasz związek umarł. Nasza miłość przestała być czymś realnym i stała się iluzją. Jej iluzją, ja swoją już dawno straciłem.
- Harry - szepnąłem cicho i podszedłem powoli do niego. - Możemy porozmawiać?
Nie odpowiedział mi od razu, najpierw powoli podszedł do mnie i przytulił się. Uwielbiałem jego zapach - pachniał tak cudownie, cytrusami. Miał specyficzny zapach ciała, to nie były nawet jego perfumy. Harry'ego skóra zwyczajnie pachniała pomarańczami, cytryną i chyba nawet mandarynką. Miała idealny zapach. Wtuliłem się w jego szyję i zaciągnąłem nim mocniej, Harry zaśmiał się lekko, bo robiłem tak niemal bez przerwy.
- Zayn, ty ją kochasz, prawda?
Zdębiałem. Czy kochałem Perrie? Oczywiście, że nie. Była cudowną dziewczyną - czułą, miłą, troskliwą. Miałem przy niej wszystko, potrafiła mnie rozśmieszyć a jednocześnie też doprowadzić do łez, czego jednak nigdy nie zrobiła. Byłem pewien, że to ona płakała przeze mnie wiele razy, a nie ja przez nią. Ale czy ją kochałem? Nie. Była cudowna, wspaniała, ale... Nie była Harrym.
- Nie, Harry to nie tak - zaprzeczyłem szybko i przytuliłem go mocniej. Nie odpowiedział, nie powiedział już nic. Uśmiechnął się tylko lekko i powoli kiwnął głową, kiedy odsunął się ode mnie.
- Masz ochotę na kawę? - zapytał.
I wszystko znów było tak, jakby nic się nie stało. Harry znów się uśmiechał, przytulał do mnie jeszcze częściej i ani razu już nie uciekał do łazienki. Jedynie mój telefon wylądował na dnie szuflady, aby już nigdy nie przerwał nam szczęścia.
- Jezu, jak ja nienawidzę kiedy pada!
Warknąłem cicho pod nosem, mocniej opatulając się kocem. Od kilku godzin siedzieliśmy na ganku naszego domku, a wraz ze mną i z Harrym byli wszyscy pozostali. Pierwszy raz od naszego przyjazdu padał deszcz. Oczywiście, postanowiliśmy, że deszcz nas nie powstrzyma od przebywaniu na świeżym powietrzu - każdy z nas zaopatrzony był w gruby koc i kubek gorącej czekolady, kawy, albo herbaty pomarańczowej(akurat w nią zaopatrzony byłem tylko ja, nikt inny jej nie lubił) i twardo siedzieliśmy na ławeczkach. Z Harrym byliśmy na tyle sprytni, że spod recepcji wynieśliśmy bujaną ławeczkę, na której siedzieliśmy wraz z Niallerem. Ten co chwilę spoglądał na nas z szerokim uśmiechem i byłem niemal pewny, że on jako jedyny w przytulonym do mnie Harrym widział coś więcej, niż tylko zwykłe przytulenie.
Trzeba było to przyznać - nudziliśmy się. Z początku wspominki i tym podobne dawały nam jakieś zajęcie, jednak z czasem Louis zaczął marudzić a to był niezawodny znak, że czas znaleźć sobie jakieś zajęcie. O zabawie na deszczu nie było mowy - lało jak z cebra, deszcz był potwornie zimny, co chwilę strzelały pioruny a do tego wiał okropny wiatr. Zgodnie stwierdziliśmy, że byłoby to co najmniej niebezpieczne. Z kolei na grę w butelkę nie chciał zgodzić się Liam - nie dziwiło nas to za bardzo, po ostatnim razie gdy Louis zafundował mu trzy gejowskie minuty w szafie z samym sobą. Liam wyszedł z niej tak blady, że Danielle chciała natychmiast dzwonić po pogotowie. Pozostało nam więc dalej siedzieć na ławkach i zwyczajnie nic nie robić.
Już miałem ochotę zaproponować, żebyśmy wszyscy rozeszli się do swoich domków, kiedy na horyzoncie pojawiła się jakaś sylwetka. Deszcz był tak gęsty, że dopiero gdy pojawiła się na schodach byłem w stanie stwierdzić, że to Paulina. Była zmęczona, mokra, ale zdawała się szczęśliwa.
- Chłopcy, nie macie ochoty na seans filmowy?
Filmy? Popcorn? Żarcie? Zawsze!
Fighting every second of the day for your dreams, Boy.
***
Flaki z olejem, tyle powiem.
Nudne to jak chuj sam. Ugh, nie jestem zadowolona. Kompletnie nie jestem zadowolona. Najgorszy rozdział ever, wstyd publikować taki szajs. Straszność, sodoma i gomora. A w dodatku zostało jeszcze tylko kilka rozdziałów, myślę że w pięciu powinno się to wszystko zamknąć. Potem biorę się za Love Game, taki tak nowy projekt, który rozpocznę chyba dopiero po swoich maturach. Ale mniejsza już o to.
Wiecie, idą święta. Są już za rogiem, więc należałoby się złożyć Wam jakieś tam życzątka. Więc składam.
Z całego mojego zołzowatego serduszka chciałabym Wam - moi drodzy czytelnicy - życzyć wszystkiego najlepszego. Zdrowych, spokojnych, spędzonych w miłej atmosferze świąt Bożego Narodzenia - czy jakie tam teraz obchodzicie. Życzę wam aby nadchodzący Nowy Rok 2013 był dla Was jednym z najszczęśliwszych, byście albo znaleźli w nim swoje miłości, albo umocnili te, które już macie. Chciałabym, żeby spełniły się Wasze wszystkie marzenia, abyśmy wspólnie wszyscy razem szaleli na koncercie One Direction w Polsce i aby każdy z was miał szansę spotkać tą piątkę idiotów. Życzę wam żeby w Waszych serduchach przez cały rok i już zawsze gościła radość, i oby nie były to Wasze ostatnie święta spędzone w tym fandomie.
Chciałabym Wam też życzyć, żeby nie pierdolnął w Was meteoryt.
Kocham Was, gżdyle.
Wesołych Świąt!
Przypominam, że Characters Ask to tylko TU.
A spam to tylko TU.
terazczytajtenciągłytekstbomibrakujeoddechuzebyrobicprzerwymiedzywyrazamiprzeztwojrozdziałobożeobożeoboże.
OdpowiedzUsuńHeheszky.
JARAM SIĘ. Boże jak ja uwielbiam czytać te Twoje opisy sytuacji. Kocham Harutka nakazującego powtórzyć Zayniemu, co przed chwilą powiedział. Sweet jesus, serio, to u mnie wywołuje palpitacje. Cały ten rozdział je u mnie wywołuje. JEST EPICKI. I wybucham śmiechem za każdym razem, gdy natrafiam na Harry'ego mówiącego o smyraniu po brzuszku. Damn, on jest taki słodziaszny tutaj! W końcu się zeszli. Zayn się przełamał.
Mogę umrzeć spełniona!
awh, ten rozdział poprawił mi humor. Jest taki wesoły i sympatyczny. Nie da się go nie polubić. Tak wyobraziłam sobie ich siedzących na ławeczce własnie na ganku takiego drewnianego domku, pod kocem, z kubkiem w ręku, wszyscy do siebie wtuleni, śmiejący się z byle czego, bez paparazzich...awwwwh az mi się ciepło na sercu zrobiło!Ten moment, gdy Hazza jarał się brzuchem Emmy, albo jak Niall patrzył na Zarry'ego. Te momenty rozbawiły mnie, serio. No, i oczywiście rozdział dobrze napisany, zreszta tak jak zwykle :).
OdpowiedzUsuńJa też ci życzę wesołych i przyjemnych świąt oraz szalonego sylwestra!No, i weny! xxxxx
Genialne!
OdpowiedzUsuńPogrążyła mnie dzisiaj ogromna nuda, a rozdział poprawił humor o sto osiemdziesiąt stopni;)
Strasznie się cieszę, że pomiędzy Harrym a Zaynem jest okej, a TO, ta cała nieskonczoność jest przeurocza, a równocześnie taka głęboka, że aż mi się cieplej na moim niekochającym sercu zrobiło:d
No nic, wielkie dzięki, Tobie również życzę wesołych świąt, świetnego Sylwestra, w świetnym towarzystwie, aby Twoje noworoczne postanowienia (o ile takowe posiadasz) się spełniły i abyś dalej pisała.
Dzięki za rozdział, jest świetny ;)
to co napisałaś jest .. niesamowite, cudowne, wprost nieziemskie! aż brak mi słów .. te wszystkie sytuacje między Harrym a Zaynem są takie .. takie .. słodkie i kochane *.*
OdpowiedzUsuńcieszę się, że wszystko jest już między nimi dobrze.
z niecierpliwością czekałam na ten rozdział, i szczerze mówiąc nie zawiodłam się . a wręcz przeciwnie!
czekam na kolejny rozdział :)
~ fanka .
Niesamowite opowiadanie ;) uwielbiam jest nieziemskie ;) kocham Zarry'ego ;)
OdpowiedzUsuńGRATULUJĘ! WŁAŚNIE ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARDS!! WSZELKIE INFO NA MOIM BLOGU : http://showwith1direction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Award!
OdpowiedzUsuńPytania możesz znaleźć na moim blogu w zakładce 'Liebster Award'
: )
Magiczny ten rozdział i kompletnie nie wiem, co ci się w nim nie podoba...
OdpowiedzUsuńW mojej wyobraźni widzę siebie czytającą twoje opowiadanie. Tylko w odróżnieniu od rzeczywistości mam już wszystkie rozdziały ;)
OMG! Zayn i to co się dzieje w jego głowie... Te wszystkie piękne słowa... "Znalazłem swoją wieczność..." Rozpływam się z zachwytu. I pomyśleć, że czasami wystarczy pokonać strach.
Wtargnięcie Emmy... Gdyby nie to, że ją lubię, to byłabym zła, że im przerwała...
Harry pisnął radośnie! Ja chcę tam być ;) "Posmyrać po brzuchu..." Kocham go bez dwóch zdań! Harry i Emma - zdecydowanie niezapomniany widok (w mojej głowie). "Kocham ciężarówki!" Zabijasz mnie tekstami w tym rozdziale :D
"TO" między nimi jest piękne i mam nadzieję, że wieczne. Skoro Harry jest dla Zayna wszystkim, to... Normalnie boję się co będzie dalej. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Jak możesz mówić, że ten rozdział jest dziwny?! Jest cudowny, a między innymi dla tego, że Harry i Zayn wreszcie są szczęśliwi, razem... To jest CUDOWNE!!! Nie mogę uwierzyć, że brakuje jedynie pięć rozdziałów, a potem... Potem koniec mojej ulubionej historii o Zarrym... Mam nadzieję, że potem zaczniesz pisać jakąś nową :) Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Nialler <3
Świetne , Good kocham te twoje opowiadanie ,że ojeju ;) <3 Nominowałam cie do Liebster Awards , na moim blogu pytania .
OdpowiedzUsuńZapraszam na :
http://just-do-not-die.blogspot.com/
OMAMUSIU *___________*
OdpowiedzUsuńZ Tobą jest coś nie tak moja droga. Ten rozdział jest cudowny! Zawsze jak czytam Twoje opowiadanie to uśmiecham się sam do siebie.
JEZU, POCAŁOWALI SIĘ. I JESZCZE RAZ. I JESZCZE JEDEN <3. W końcu. Czekaliśmy na to 10 rozdziałów, ale się doczekaliśmy.
Chyba nie muszę mówić, że świetnie piszesz, bo sama dobrze o tym wiesz. Poza tym mówiłem o tym jakiś milion razy, więc nie będę się powtarzać.
A, no i prosimy szybciej nowy rozdział :3
~ Michał.
Cześć .Głupio mi spamować ,ale zaczynam nowe opowiadania a początki są strasznie trudne ,mam nadzieję że zrozumiesz.
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas i chęci na czytanie jednego z moich opowiadań to zapraszam na http://lovetaugchtmetolie.blogspot.com/ na którym jest już prolog :)
Zostałaś nominowana do Liebster Award ! Pytania i wszystkie informacje znajdziesz na moim blogu :) http://believe-in-ya.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetny blog. uwielbiam Cię. *.*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie. Zostaw komentarz.
http://tajemniczy-dzwiek.blogspot.com/
Aaaaaaale świetny *-* Od wczoraj go czytam, ale ten blog jest taki boski, że asdfghjklkjhgfsa <3 Serio! Zakochałam się w nim. Informuj mnie na tt o nowych notkach, jeśli możesz @givemynamebackx
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE opowiadanko ^^ jedyna moja uwaga tyczy się louisa, za malo go, a jak już jest to tylko po to zeby marudzic. Moze jakis malutki watek z nim ?
OdpowiedzUsuńKochana kiedy nowy rozdział już nie moge się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńNieziemskie opowiadanko ;) jakbyś mogła mnie informować o nowościach twej twórczości na moim twiterze @klarasosnowska
OdpowiedzUsuńWybaczcie, jak tylko dostanę się na swój komputer to opublikuję nowy rozdział - mam zapisany w swoim folderze, obecnie nie mam możliwości go po prostu dodać :)
OdpowiedzUsuńJARAM SIĘ :3
OdpowiedzUsuńHave you ever considered about including a little bit more than
OdpowiedzUsuńjust your articles? I mean, what you say is valuable and
all. But think about if you added some great images or videos to give
your posts more, "pop"! Your content is excellent but with
images and video clips, this site could certainly be one of the greatest in its niche.
Amazing blog!
Look at my web-site :: diets that work
Why users still make use of to read news papers when in this technological globe all is existing on web?
OdpowiedzUsuńAlso visit my website ... graduate certificate