Try and touch me...
W głębi duszy, ta cisza między nami raniła mnie bardziej niż cokolwiek. Nie mogłem znieść tego braku słów pomiędzy nami, nie mówiliśmy sobie nawet „cześć”, kiedy mijaliśmy się gdzieś po drodze. Nie mówiliśmy nic – cisza otulała nas swoim bezkresem, a ja coraz bardziej czułem, że jeszcze kilka chwil i nie wytrzymam, wybuchnę. Nie chciałem na niego krzyczeć, nie chciałem mu wyrządzić żadnej przykrości.
Czułem, że tym jednym pocałunkiem
zniszczyłem między nami wszystko. I, że nawet jeśli Harry się do mnie odezwie
to już nigdy nasze relacje nie będą takie, jak dawniej. Ta świadomość bolała
mnie jeszcze bardziej.
Ta niepewność była frustrująca.
Niepewność tego, co się stanie i czy jeszcze kiedykolwiek usłyszę od niego
jakiekolwiek słowo skierowane w moim kierunku. Chciałem usłyszeć, jak wymawia
moje imię, jak śmieje się z mojego żartu i jak z typową dla siebie czułością
szepcze cicho „głupek”. Niczego nie byłem wówczas pewien tak mocno, jak tego,
że dłużej tej ciszy nie zniosę. Potrzebowałem jego słów. Pragnąłem ich bardziej
niż czegokolwiek. Usychałem bez nich, bez jego głosu. Głupie, prawda?
Chciałem go zmusić, żeby do mnie
przemówił. Miałem gdzieś czy uderzy mnie w twarz, czy powie, że już mnie
nienawidzi. Allahu, jak ja wtedy pragnąłem, żeby on powiedział do mnie
cokolwiek! Jakiekolwiek, beznadziejnie głupie słowo sprawiłoby mi więcej
uciechy niż pustelnikowi deszcz. Postanowiłem, że tego wieczora na niego
zaczekam. Zgasiłem więc światło i położyłem się do łóżka, czekając na niego w
ciszy. Ciemność otulała mnie swoimi ciepłymi ramionami, sprawiając, że czułem
się nieco pewniej. Nawet gdybym się rozpłakał, nie widziałby wtedy moich łez –
to pocieszało. Bardzo.
Nie mam pojęcia, jak długo
leżałem, wpatrując się w drzwi z nadzieją, że w końcu poruszą się i Harry
wejdzie do środka. Na pewno minęło naprawdę sporo czasu, bo zaczynałem robić
się coraz bardziej zdenerwowany i coraz bardziej śpiący. Przymknąłem delikatnie
powieki i starając się równo oddychać, czekałem na niego w spokoju. Wtedy drzwi
otworzyły się i Harry po cichu wszedł do środka. Poczułem na sobie jego wzrok,
a chwilę potem moje łóżko ugięło się delikatnie pod jego ciężarem.
Przysięgam, chciałem otworzyć
oczy. Chciałem otworzyć oczy i powiedzieć mu, jak bardzo go przepraszam za ten
pieprzony pocałunek i jak bardzo chciałbym cofnąć czas, byleby tylko do mnie
przemówił. Wciąż czułem smak jego ust, tą delikatną miętę zmieszaną z posmakiem
piwnej goryczki, wciąż czułem jak delikatnie w dotyku były jego wargi, kiedy
napierałem na nie z nieznaną dotąd sobie pasją.
Pamiętałem to wszystko, jakby wydarzyło się przed chwilą – i chociaż
chciałbym móc robić to każdego dnia, to… Jeśli miałbym już nigdy nie poczuć
smaku jego słów, zrezygnowałbym bez wahania. I chciałem to zrobić, otworzyć
oczy i spojrzeć prosto w jego tęczówki. Ale… Nie potrafiłem. Jak ostatni tchórz
udawałem więc, że śpię, a Harry… On po prostu siedział na moim łóżku i
przyglądał mi się natarczywie, jakby doskonale wiedział, że ramiona Morfeusza
jeszcze mnie nie dosięgnęły.
- Zayn… - jego cichy szept
sprawił, że drgnąłem. Harry nie zauważył tego jednak, a przynajmniej wszystko
na to wskazywało. Poczułem jego dłoń, jak delikatnie odsuwa mi grzywkę z czoła.
Ze wszystkich sił starałem się uspokoić galopujące mi w piersi serce. Nie
potrafiłem nad nim zapanować i tylko modliłem się, by Harry nie zauważył jak
szybko ono bije.
- Gdybym tylko wiedział, że potem… Że nie znienawidzisz
siebie tak bardzo, że będziesz potrafił z tym żyć i… - urwał nagle, gwałtownie.
Jego oddech otulił moją twarz, a ja niemal wrzasnąłem. Przyglądał mi się z
bliska, dotykając opuszkami palców mojej twarzy – wodził nimi po policzkach,
zaznaczał kontur ust, delikatnie sunął wzdłuż linii żuchwy. To była
najprzyjemniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek czułem. Jego delikatnie chropowate
dłonie w połączeniu z moją gładką skórą… To było tak nierealne, tak piękne, że
nie wierzyłem, że takie uczucie może istnieć.
- Jesteś piękny, wiesz? – szepnął cicho wprost w moje
delikatnie rozchylone usta.
To co stało się potem, nie
potrafiłem tego zrozumieć. Jego wargi delikatnie dotknęły moich ust. Czas
stanął na te kilka sekund, a ja, pieprzony głupiec oddałem ten pocałunek.
Poruszyłem delikatnie ustami i przyciągnąłem go bliżej siebie. I nagle cały ten
czar prysł, Harry odskoczył ode mnie jak oparzony. Natychmiast znalazłem się w
pozycji siedzącej. W otaczającej nas ciemności nie widziałem zbyt wiele, jedynie
jego niewyraźne kontury. Jego dłoń była przyciśnięta do jego ust, jakby właśnie
stało się coś strasznego. W jego oczach
widziałem panikę – były szeroko rozwarte, jakby właśnie widział przed sobą
ducha.
- Harry… - szepnąłem cicho jego
imię, wyciągając przed siebie dłoń. Chciałem go dotknąć, poczuć że to wszystko
nie jest głupim snem, który sobie właśnie wymyśliłem. Harry odsunął się i jak zranione
zwierzę skulił się w nogach łóżka.
- Harry ja…
- Okłamałeś mnie – wydusił w końcu, wbijając we mnie swój
wściekły wzrok. Nigdy wcześniej nie widziałem w nim tak szybkiej zmiany
nastroju, nigdy, przenigdy nie widziałem, żeby ktoś w ciągu kilku sekund
przeszedł od strachu do wściekłości w taki sposób jak on w tamtej chwili. Nie
poznawałem go, Harry nigdy nie był impulsywny. Nigdy.
- Posłuchaj, ja..
- Nie będę cię słuchał! – wrzasnął, a ja drgnąłem pod
wpływem tego dźwięku. Ten krzyk był rozdzierający, jednym wrzaskiem zburzył
całą atmosferę jaka panowała jeszcze kilka minut temu. Niemal słyszałem, jak
jej mury padają pod jego wpływem, jak zawalają się tworząc przy tym tumany
niewidzialnego kurzu.
Szarpnął
się i podniósł z łóżka. Wiedziałem doskonale, że chce podejść do drzwi i wyjść
trzaskając nimi najmocniej jak tylko potrafi. Nie mogłem na to pozwolić, nie
chciałem. Bałem się, że jeśli teraz wyjdzie to… Stracę go na zawsze. W ciągu sekundy dobiegłem do niego, w
ostatniej chwili łapiąc go za ramię. Nie wiem, skąd znalazłem w sobie tyle
siły, by obrócić go w swoją stronę, popchnąć do przodu i tym samym jego własnym
ciałem zamknąć z hukiem te ledwo rozwarte drzwi.
Jego
wzrok był wściekły, szarpał się przez chwilę ze mną i musiałem włożyć naprawdę
sporo siły by przytrzymać go przy tych cholernych drzwiach na tyle mocno, by
się nie wyrwał. Palce dłoni która kurczowo ściskałem na jego ramionach,
zaczynały mnie boleć kiedy raz po raz Harry uderzał nimi w drzwi. Zdałem sobie
sprawę, że trzymam go tak mocno, że aż boleśnie kiedy zbielały mi kostki.
Zwolniłem delikatnie uścisk. Nie chciałem go skrzywdzić, chciałem żeby do mnie
przemówił, ale na pewno nie chciałem tego dokonać przemocą.
Harry
dyszał wściekle, kiedy zmęczony zaprzestał jakiejkolwiek walki. Tylko jego
wzrok wciąż się nie zmienił, nadal miażdżył mnie w sposób, którego nie
potrafiłem opisać. Kruszyłem się pod jego wzrokiem, rozpadałem na kawałki.
- Puść mnie! – warknął, szarpiąc się po raz kolejny.
Zawrzałem w środku.
- Nie chciałem tego, rozumiesz?! Wiem, zrobiłem źle, nigdy
nie powinienem cię całować i kurwa, nawet nie wiesz jak tego żałuję! Nie
chciałem tego! Harry do cholery zrozum! – wrzasnąłem, potrząsając nim
bezsilnie.
Czułem, że to koniec. Że on już nigdy więcej się do mnie nie
odezwie i znienawidzi mnie raz na zawsze. W głębi duszy chciałem wrzeszczeć,
błagać go żeby nie odchodził, żeby mnie nie zostawiał. To było takie… Takie nie
fair. Przecież popełniłem tylko jeden głupi błąd, z resztą on też mnie
pocałował. Nie miał prawa karać mnie w taki sposób!
Harry
opadł z sił. Z trudem obserwowałem, jak na jego twarzy zamiast wściekłości
pojawia się przeraźliwy, rażący ból. Nie potrafiłem tego zrozumieć, nie mogłem
tego objąć swoim umysłem. Harry spuścił wzrok, wbijając go uparcie w swoje
dłonie, które teraz nerwowo zaciskał razem wyginając przy tym palce.
- Naprawdę żałuje, że tak się stało, Harry. Nie chcę
niszczyć naszej przyjaźni. Jeśli chcesz mnie ukarać, proszę, uderz mnie, poniż –
zniosę wszystko. Tylko błagam cię, nie karz mnie w ten sposób. Nie milcz,
błagam, Harry żałuję tego najbardziej na świecie ale czasu już nie cofnę –
szeptałem cicho, chcąc go zmusić by na mnie spojrzał. Trzymałem go za ramiona,
a słowa wypływały ze mnie jak rwący potok górski. Nie mogłem ich zatrzymać,
chyba już nawet nad nimi nie panowałem.
Zadrżał,
niemal kurcząc się przy każdym moim kolejnym słowie. Czułem, jak jego ramiona
spinają się, jak jego mięśnie zaczynają kompulsywnie drgać, kiedy ja
prowadziłem ten swój monolog, chcąc go przeprosić. I wtedy, kiedy już nie
wiedziałem co będzie dalej, Harry podniósł na mnie swój wzrok. Byłem w szoku,
gdy zauważyłem, że w kącikach jego oczu błyszczą się łzy.
- A co jeśli ja nie żałuję? Jeśli chciałbym, byś robił to
każdego dnia i jeśli oddałbym za to wszystko, nawet jeśli potem cała twoja
rodzina miałaby mnie znienawidzić i przypięliby mi łatkę geja, który rozbija
związki? Pomyślałeś o tym? – jego głos drżał, a ja czułem niemal fizyczny ból,
wiedząc, że to ja doprowadziłem go do takiego stanu.
Osłupiałem, z każdym jego kolejnym słowem nie mogłem
uwierzyć w to, że dzieje się to naprawdę, że to właśnie jego usta wypowiadają
to wszystko. Moje dłonie bezwiednie ześlizgnęły się z jego ramion, a ja
zrobiłem krok w tył. Stałem naprzeciw niego i nie byłem w stanie wypowiedzieć
najmniejszego słowa.
- No właśnie – szepnął cicho.
Wyszedł. Drzwi cicho zamknęły się za nim. Chciałem za nim pobiec,
wyjaśnić... Nie, przytulić go i powiedzieć, że już wszystko będzie dobrze. Nie zrobiłem tego. Stałem w miejscu, nie mogąc
zrobić nic, nie mogąc się poruszyć. Stchórzyłem. Znowu.
...so I can scream at you not to touch me.
***
Wyczuwam dzień dobroci i dodaje siódemeczkę dzisiaj.
Poza tym mam już napisaną sporą część rozdziału dziewiątego, więc.. Proszę, radujcie się. Uznałam też, że po tak nudnej piątce należy się wam coś z Zarry'ego, więc oto i on. Tadam!
Tak więc, przypominam, że możecie zadawać pytania postaciom TUTAJ - nie musicie mieć konta na tumblr, żeby to zrobić.
To tyle ode mnie.
Enjoy!
ZAYN TY CIOTO BIERZ DUPĘ W TROKI I ZAPIERDALAJ DO HARRY'EGO, W TEJ CHWILI. Gosh, z wami to jak z dziećmi. Fetish ten rozdział, jest tak krótki, ze o-je-zu-sku. Spłoniesz za to w piekle, oj tak. Ten komentarz nawet nie będzie długi, będzie chujowy. I krótki. Kocham cię? Aaaaaaaaaaaaaa! Znalazłam błąd! "zaczynają kompulsywnie drgać" powinnaś napisać "zaczynają KONWULSYJNIE drgać". To tyle ode mnie. Bayo <3
OdpowiedzUsuń[final-souffle]
Uch, dlaczego Zayn za nim nie pobiegł ? Powinien za nim wybiec, złapać go, objąć i pocałować, a potem..... może nie bedę bardziej się ju wczuwać w tę sytuację, skoro Zayn jest takim tchórzem -.-
OdpowiedzUsuńTeraz pewnie Harry znowu bedzie chodził smutny i przybity i nie będzie odzywał sie do Zayna. W sumie powinnam ci powiedzieć, że bardzo podoba mi się sposób w jaki tutaj wykreowałaś Harry'ego, który probuje pozbierać się po zerwaniu i właściwie wszystko co robi sprawia, że chciałabym go wepchnąć w ramiona Zayna.
I jestem oczarowana twoim stylem. tym jak opisujesz ich uczucia, zamiary. Tym jak dobierasz słowa i tym jak prowadzisz akcję tego opowiadania, która nie jest zbyt szybka, ale nie jest też rozwleczona. Jest idealnie <3
No i to Zarry :D Już od początku wiedziałam, że skoro to Zarry to opowiadanie nie może być kiepskie i się nie pomyliłam.
Boże, naprawdę nie umiem pisać komentarzy i mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Chciałam tylko zaznaczyć, że doceniam to co robisz, jestem tym zachwycona i z niecierpliwością czekam na rozdział kolejny, o który (nie wiem cy masz tego świadomość) zacznę cię pewnie za parę dni męczyć !
@inblaack
Too było mega, ale nie spodziewałam sie wypowiedzi Harryego *.*
OdpowiedzUsuńNa marchewki.. totalnie mnie zatkało. DLACZEGO ? DLACZEGO SIĘ PYTAM ON ZA NIM NIE POBIEGŁ ! DLACZEGO NIE RUSZYŁ TYCH SWOICH WSPANIAŁYCH CZTERECH LITER I NIE POBIEGŁ ZA NIM ? o_______O
OdpowiedzUsuńAch jestem naprawdę, ale to naprawdę zachwycona rozdziałem.. I ogólnie to piszesz wspaniale i tylko tyle napiszę. Całusy. Pozdrawiam.
@weronika1993
jakoś dziwnie ciężko mi dziś indzie napisanie tego komentarza... Zaczynam już kolejny raz i wciąż nie wiem, co napisać. To, że mi się bardzo podoba, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Uwielbiam twój sposób pisania i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Tylko...
OdpowiedzUsuńSama nie wiem... Oczywiście jak wszyscy, którzy trafili na twojego bloga zawsze nie mogę się doczekać na kolejne momenty z Harrym i Zaynem w roli głównej. Sposób w jaki opisujesz ich myśli i uczucia jest idealny... I może to w tym tkwi moja dzisiejsza niemoc twórcza? Normalnie skakałabym pod sufit z radości, że Harry przyznał przed Zaynem co czuje. I cieszyłabym się jak głupia, wiedząc jak bardzo Zayna ciągnie do przyjaciela... Ale dziś po przeczytaniu tego rozdziału jakoś nie umiem się cieszyć. Może dlatego, że piszesz tak dobrze, że prawie poczułam jak słowa Zayna zabolały Harry'ego... A może dlatego, że dzięki tobie mogłam wręcz wejść do głowy Zayna i prawie dotknąć tych wszystkich obaw, które w nim siedzą... Ten komentarz jest dziś bez ładu i składu, ot taka sobie pusta paplanina. Nawet nie będę sobie próbowała wyobrazić, co szykujesz w kolejnych rozdziałach... Mam tylko nadzieję, że nie każesz nam długo czekać. I prawie się modlę, by Zayn nie okazał się wielkim tchórzem i w końcu przyznał się przed sobą, co czuje... To już byłby pierwszy krok do szczęścia ;)
Pozdrawiam i życzę weny. I sorry za mój pokręcony komentarz. Chyba wciąż jestem pod wrażeniem twoich słów...
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
jej. jestem pod wrażeniem.. w sumie mogłam się spodziewać takiej reakcji Harrego. ale dlaczego Zayn nie jest w stanie przyznać się nawet przed samym sobą?
OdpowiedzUsuńczekam na kolejnego cudownego nexta.
informuj mnie tak jak do teraz, tylko proszę, w zakładce SPAM.
całuję mega mocno, Pluton.
http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/
MOŻESZ MNIE OFICJALNIE ZABIĆ ZA TO, ŻE KOMENTUJĘ DOPIERO TERAZ. WIEM, ŻE JUŻ KTÓRYŚ RAZ Z KOLEI POZWALAM SIĘ ZABIĆ, ALE, DAMN IT, JESTEM TAKĄ STRASZNĄ CHOLERą.
OdpowiedzUsuńNie ogarniam swoich uczuć i emocji. Nadrobiłam rozdział szósty i teraz siódmy... No i przy siódmym czytałam w bardzo niewielkiej odległości od ekranu laptopa. Serio. I dyszę teraz, jak po udanym stosunku. Jasne, śmiej się. Wiem, że teraz się śmiejesz, jak to czytasz, ale wiedz, że jestem teraz taka pojebana tylko przez Twój rozdział!
Harry... i ta szczerość i łzy w kącikach oczu, a później Zayn nie goniący go. Damn, wczułam się.
A teraz sobie zobacz,jak zmienił się mój wyraz twarzy:
Le ja czytająca jak Harry całuje "spiącego" Zayna:
http://media.tumblr.com/tumblr_mcj95uUNnZ1r8iwag.gif
I ja, gdy Harry opuścił pomieszczenie:
http://media.tumblr.com/tumblr_mcm193paDE1rpxzmb.gif
Po pierwsze jest mi strasznie wstyd! Że nie miałam ochoty czytać Twojego opowiadania, po tym dość nudnym rozdziale 3. Ale w końcu zebrałam w sobie tyle motywacji, że zaczełam od początku, zarywając noc, znaczy powinnam już kimać bo wstawanie o 6 po długim weekendzie będzie udręką, ale nie, musiałam to przeczytać. I nie wiem co mam Ci napisać, bo nie chce napisać tego co piszą wszyscy, bo zbyt banalne jak dla mnie. Twoje opowidanie jest takie magiczne. Każdy fragment tego tekstu jest nasycony emocjami i nawet jeśli piszesz o tym, że Zayn nic nie robił to mam ochotę rzucić się na Ciebie w podzience! A co do siódemki.. Jestem zirytowana zachowaniem Zayna! Harry powiedział coś co kosztowało go niemało odwagi, a on nic nie zrobił. Odsunął się od czegoś, czego tak bardzo pragnął. I choć sam nie chciał ranić Harrego, to takie zachowanie bardzo go dotkneło. Ale z drugiej strony cieszę się, że piszesz coś dojrzałego, a nie kolejną sielankową historię o pieprzących się gejach.. Jesteś moim osobistym Bogiem. Czymś czym jest Allah dla Zayna. Niewiem, to chyba wszystko ode mnie, mam skrytą nadzieję, że uśmiechniesz się czytając te moje, bez ładu i składu, wypociny. Więc kończe i dziękuję. <3<3<3
OdpowiedzUsuńCześć! :) Już chyba natrafiłam na 6 blog o postaciach z OD. Nie lubię go, ale jakoś Twój blog, Twój styl pisania skusił mnie, żebym przeczytała i nie zawiodłam się. Na prawdę świetnie piszesz. :) Lepiej ode mnie, pozdr.
OdpowiedzUsuńHej, bardzo mi się podoba twój blog!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji wpadnij do mnie: donttrustyourdestiny.blogspot.com/ :)
ZAYN TY PIEPRZONY DUPKU ;_________;
OdpowiedzUsuńJezu, Twoje opowiadanie jest takie... hmmm. Idealne? Na prawdę, dziewczyno. Masz taki talent do pisania opowiadań, że spokojnie mogłabyś napisać o tym książkę. To dopiero siódmy rozdział, więc nie mogę ocenić wszystkich Twoich możliwości, ale jeżeli ten blog będzie coraz lepszy i lepszy... Wtedy zapewne stanie się moim ulubionym polskim blogiem. Serio. Powoli zaczynasz dorównywać Room'owi 317.
JESTEŚ CU-DO-WNA.
~ Michał.
/ Zapraszam do siebie na piąty rozdział rozterek Ziama: http://bittersweet-x-memories.blogspot.com/