środa, 14 listopada 2012

Chapter Eight

I won't feel sorry for me, I'll finish my drink....


                Nie rozumiałem niczego. W mojej głowie panował totalny chaos, mini-wojna którą sam wywołałem tym przeklętym pocałunkiem. Chciałem zrozumieć, przeprosić, wyjaśnić a zamiast tego… Wszystko stało się jeszcze bardziej skomplikowane. Nie wiedziałem już nic. Czułem się, jakbym… Jakbym nagle wszedł w tą sytuację, w sam jej środek i nie miał pojęcia o niczym co było wcześniej. Jak widz, który przegapił najważniejszy wątek filmu.
                Po części nie potrafiłem zrozumieć Harry’ego i czułem się tym wszystkim zdezorientowany, a to tylko potęgowało moją złość na samego siebie. Nie lubiłem niejasnych sytuacji – wszystko było albo czarne, albo białe. Tymczasem sprawa z Harrym wydawała się być we wszystkich kolorach tęczy. To mnie złościło, ale też sprawiało, że czułem się zagubiony i bezradny.
                Potrzebowałem czegoś, co w jakiś sposób pozwoliłoby mi uspokoić, zagłuszyć moje myśli. Tym czymś był alkohol. W sumie, nigdy wcześniej nie piłem po to, żeby poczuć się lepiej, raczej tego unikałem, bo nigdy wcześniej procenty nie były w stanie mi pomóc. Założyłem jednak kurtkę, wciągnąłem swoje ulubione, przetarte dżinsy i wyszedłem z domku w bliżej nieokreślonym kierunku. Miałem nadzieję, że droga, którą tu przyjechaliśmy zaprowadzi mnie wprost do cywilizacji, skąd bez problemu trafię do sklepu. Łudziłem się też, że gdzieś tutaj będzie sklep otwarty o godzinie pierwszej w nocy.
                Droga, którą szedłem była delikatnie oświetlona drobnymi lampeczkami po obu jej stronach. Poza tym drobnym światłem, wokół panowała absolutna ciemność, choć o tej porze nie było to dla mnie specjalnym zaskoczeniem. Chrzęst żwiru pod moimi stopami i szum wiatru były jedynymi dźwiękami, które mnie otaczały. Tylko mrok i szum zdawały się mi towarzyszyć w mojej wędrówce. Po kilkudziesięciu minutach marszu odwróciłem się za siebie – ośrodek zniknął, a zamiast niego była już tylko ciemność i powoli zaczynałem żałował tej wędrówki.
                Wydawało mi się, że idę już jakąś godzinę, kiedy zacząłem widzieć pierwsze zarysy budynków majaczące w smugach delikatnego światła latarni ulicznych. Moje serce zabiło szybciej, a ja sam niemal biegiem ruszyłem w tamtym kierunku. W końcu dotarłem do asfaltu i dysząc wściekle zamarłem – w prawo czy w lewo? Rozejrzałem się gorączkowo, po prawej stronie majaczył las, więc tam na pewno nie znajdę żadnego sklepu. Pewnym krokiem ruszyłem więc w lewo. Zdążyłem ujść nie więcej niż kilkaset metrów, kiedy zatrzymało się przy mnie czarne audi z przyciemnianymi szybami.. Super – a co jeśli trafiłem na teren jakiejś mafii i teraz oni mnie porwą dla okupu i będą torturować tak długo, aż go dostaną? Przełknąłem głośno ślinę, przyspieszając kroku. Samochód jednak zdawał się mnie śledzić. Nie, on mnie na pewno śledził – wolno podążał za mną, przyprawiając tym samym o dreszcze strachu.
                - Zayn – usłyszałem nieznajomy, kobiecy głos wymawiający moje imię. Przystanąłem, oglądając się za siebie. Znad opuszczonej samochodowej szyby spoglądały na mnie bystre, zielone oczy otoczone kaskadą rdzawych loków. Nie znałem tej dziewczyny, na pewno nie.
- Dokąd ty idziesz? Nie powinieneś być w ośrodku? – kobieta odezwała się do mnie płynną angielszczyzną. Przyznam, byłem w szoku. Mogła być przecież jakąś chorą psychofanką, która teraz mnie porwie i zrobi sobie ze mnie pomnik, świątynie albo bożka.
- Po piwo – odpowiedziałem, zaskakując tym samego siebie.
- O tej potrze wszystko już zamknięte, jedynie CPN może być otwarty.
- Ok – mruknąłem, pewnym krokiem ruszając przed siebie.
Kimkolwiek była ta dziewczyna, nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Myślałem, że mnie zignoruje i pojedzie dalej w swoim kierunku. Tymczasem ona jechała za mną krok w krok, a raczej krok w oponę. Nie podobało mi się to, zaczynało mnie to drażnić. Nie byłem przecież małym dzieckiem, żeby musiała mnie pilnować. Wściekły przystanąłem i obróciłem się w jej kierunku. Szyba w jej aucie była opuszczona, podszedłem więc do niej i oparłem się dwiema dłońmi o drzwi samochodu.
                Chciałem na nią wrzasnąć i powiedzieć, żeby dała mi spokój. W głowie niemal już w całości ułożyłem sobie plan tego, co jej wygarnę. Co z tego, że była mi obcą osobą? Nie robi się czegoś takiego komuś, kogo się nie zna – zwłaszcza gdy ten idzie samotnie pustą drogą w środku nocy! Kiedy już otworzyłem usta, chcąc pozwolić ulecieć wszystkim tym myślom i słowom, zamarłem.
                Dziewczyna spoglądała na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami otoczonymi kaskadą delikatnie podkreślonych rzęs. Jej oczy błyszczały radośnie, a na jej drobnym nosie zauważyłem kilka piegów. Była… urocza. Jej szeroki uśmiech w jednej chwili wyprał mnie z całej złości. Nie mógłbym na nią krzyczeć. Było mi wstyd, że w ogóle o tym pomyślałem.
- Podrzucić cię? – zapytała, spoglądając na drogę przed sobą.
- Nawet cię nie znam – bąknąłem.
- Ale ja znam ciebie.
Nie wiem, jak to się stało i czy straciłem wtedy rozum. Okrążyłem jej auto i wsiadłem do środka.

                - Słyszałam, że ostatnio macie z Harrym problemy?
Niemal zakrztusiłem się własną śliną, słysząc te słowa z jej ust. Wbiłem w nią swoje zdziwione spojrzenie, a ona uroczo się zaśmiała.
- Nie patrz tak na mnie, jestem współwłaścicielką ośrodka, w którym mieszkacie. Plotki mnożą się tam szybciej niż króliki w zagrodzie.
- Skoro jesteś właścicielką, jak to możliwe, że nigdy wcześniej cię nie widziałem?
Dziewczyna nie odpowiedziała mi od razu. Spodziewałem się raczej szybkiej, niemal mechanicznej odpowiedzi. Tymczasem ona zwlekała. Jej uśmiechnięta twarz pobladła, oczy przestały błyszczeć. Prawą dłoń zacisnęła mocniej na gałce do zmiany biegów.
- Zmarł mój narzeczony – odpowiedziała w końcu głosem całkowicie pozbawionym wyrazu.
- Przykro mi – szepnąłem, okrywając dłoń dziewczyny moją własną. Odwróciła się w moim kierunku i posłała mi smutny uśmiech.
- Dziękuję – szepnęła – mam na imię Emma.
Uśmiechnąłem się do niej lekko. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że dotąd nie znałem jej imienia. Emma – pasowało do niej, było niemal idealnie dobrane do jej tajemniczej osobowości.
- Miło mi cię poznać Emma.
                Dalszą część drogi spędziliśmy pogrążeni w ciszy. Emma zdawała się stracić zapał do wszelkich rozmów, a ja byłem zbyt zajęty obserwowaniem jej, by ją do tego zmusić. Mogła mieć najwyżej dwadzieścia lat, podejrzewałem nawet, że może być młodsza ode mnie. Jej wzrok utkwiony był w drodze przed nią, a ona sama chociaż skupiona, zdawała się być rozluźniona. Zdziwiła mnie jej pewność siebie za kierownicą. W pewnej chwili, Emma zdjęła jedną dłoń z kierownicy i położyła ją na swoim brzuchu.
- Szzz… Spokojnie – mruknęła, a ja zdębiałem. Od jakiś piętnastu minut siedziałem obok niej, uważnie obserwowałem jej profil i dopiero teraz zauważyłem, że była wysoko w ciąży.
- Czy to? – wypaliłem nagle, zanim zdążyłem ugryźć się w język.  Emma zachichotała cicho, biorąc jedną z moich dłoni. Przyłożyła ją do swojego brzucha, zabierając w tym czasie swoją dłoń by zmienić biegi.
- Uspokaja się tylko, gdy ktoś trzyma tutaj dłoń. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?
Zaprzeczyłem szybko, potrząsając głową.  Nie wiem co sprawiło, że zacząłem się szczerzyć jak opętany w kierunku tego malucha, który właśnie nie przejmując się niczym przybijał mi piątkę swoją stópką. No, a przynajmniej myślałem, że to stópka.
- Nieźle kopie, co? – Emma zaśmiała się lekko – Ma to po ojcu, on uwielbiał grać w piłkę nożną. Chciał nauczyć naszego maluszka wszystkiego, co sam umiał.
- Był piłkarzem? – zapytałem, wciąż trzymając dłoń na jej brzuchu. Mogłem już przestać, w końcu jej dłoń była już wolna, jednak nie chciałem – po prostu nie miałem na to ochoty. To było takie… Magiczne uczucie. Pod moją dłonią w najlepsze hasało sobie życie i czułem się z tym cudownie.
- Nie, po prostu to lubił. To było jego hobby, piłka nożna. Często wyciągał mnie ze sobą na mecze, chodziłam z nim chociaż tego nie cierpiałam. Ale był wtedy taki zadowolony z siebie, taki dumny, że nie mogłam mu tego odebrać.
                Zamilkła, maluch w jej brzuchu wierzgnął wesoło, po raz kolejny kopiąc mnie przy tym delikatnie w dłoń.  Uśmiechnąłem się, widząc jak na jej twarzy pojawia się spokój, a jej oczy odnajdują w sobie ten blask, który miały gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem. Wspomnienia o jej narzeczonym uszczęśliwiały ją, było to właściwie dziwne. Normalnie ludzie po takiej stracie starają się zagłuszyć wspomnienia, wymazać je z pamięci, bo one po prostu bolą. Tymczasem Emma zdawała się cieszyć każdą zapamiętaną wspólną chwilą jakby w ten sposób sprawiała, że jej narzeczony jest przy niej choćby przez jeszcze jedną, krótką chwilę.
- Wiesz – Emma szepnęła cicho – to naprawdę trudne stracić kogoś, kto do tej pory był dla ciebie wszystkim i nie mieć po nim niemal niczego, prócz wspomnień. Ja miałam takie szczęście, że mam naszego maluszka, ale inni… Nie wyobrażam sobie stracić osobę, która była dla ciebie miłością i nie mieć nic co byłoby w stanie tą osobę zastąpić.
                Potem zamilkła, zjeżdżając na parking, a ja usiadłem ponownie na swoje siedzenie. Spojrzałem przez szybę, gdzie na zewnątrz pierwsze promienie słońca właśnie przyozdabiały swym delikatnym blaskiem otaczający mnie krajobraz.
                Stracić kogoś, kto był dla ciebie wszystkim.
                Stracić kogoś, kto był dla ciebie miłością.
                Stracić kogoś, kogo się kocha bardziej niż wszystko.
                Stracić kogoś i nie mieć nic prócz wspomnień.
                Stracić… Harry, nie odchodź.


But I'd much rather be somewhere with You...


****

Siema banany!
No to dodaje dzisiaj rozdział, bo jutro przyjeżdża do mnie Artur-Banan i jutro bym nie dała rady. Poza tym mam w połowie napisaną dziesiątkę, przed sobą dwa polaki i historię, więc napiszę jeszcze ze trzy spokojnie.

No i przypominam, że postaciom możecie zadawać TUTAJ pytanka :)
No i radzę wam zostawiać SPAM w odpowiednim do tego miejscu.
Tak tylko przypominam.

Niechaj Zarry będzie z wami!
Nara, frajerzy ;3

20 komentarzy:

  1. Będę pierwsza? Wow, czuję się z tym nieźle i... Wiesz,z ę przy momencie 'Stracić… Harry, nie odchodź.' chciało mi sie płakać? Tak bardzo cię nienawidzę, że mam ochotę skopać ci dupę. Bo Ty już Harry'ego praktycznie zabiłaś. W Prologu i... moje serce właśnie umiera, bo ja tego nie zniosę. I moja elokwencja umarła, i ogólnie chce mi się płakać i och... mały piłkarz to słodkie i... nadal mam ochotę płakać. I wyglądam tak:

    http://24.media.tumblr.com/tumblr_mdhsyz9CiJ1r1mnd9o6_250.gif

    Gdy pomyślę o tym wszystkim co planujesz. To mnie zabija.
    Kocham i nienawidzę cię jednocześnie, fajnie, prawda?

    [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
  2. Płakałam, długo płakałam, a teraz wreszcie zabieram się na napisanie komentarza. Nie zniosę tego jeśli oni nie będę razem. Kocham Cię dziewczyno i to jak piszesz. Nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, który znowu zaprze mi dech w piersiach. *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, ale to jest rewelacyjne!
    a ta sytuacja w samochodzie! Zayn był taki zachwycony tym, że trzyma dłoń na jej brzuchu, jakby wygrał los na loterii :) nie wiem czy tak się cieszył jak pocałował Harrego..
    kurczę, końcówka mnie rozczuliła..
    'Stracić kogoś, kto był dla ciebie wszystkim.
    Stracić kogoś, kto był dla ciebie miłością.
    Stracić kogoś, kogo się kocha bardziej niż wszystko.
    Stracić kogoś i nie mieć nic prócz wspomnień.
    Stracić… Harry, nie odchodź.' to takie prawdziwe i tak daję do myślenia, że nie wiem czy będę mogła spać spokojnie tej nocy.. Zayn chyba sobie w końcu uświadomił, że Hazza jest kimś więcej niż przyjacielem i że obdarza go większym uczuciem niż przyjaźń. Mam nadzieję, że mulat się przełamie i pogada z loczkiem i wyzna jemu swoje uczucia :D
    czekam na kolejny niesamowity rozdział! ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. czytałam dwa razy tylko dlatego, że rozdział jest świetny :D

    Czekam na kolejny:P

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, dzięki ci za Emmę! Całe szczęście, że udało jej się rozjaśnić Malikowi w głowie... Końcówka sprawiła, że się poryczałam jak głupia... Teraz po prostu musi być dobrze! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :) Dziękuję ci, że przywróciłaś mi uśmiech. Kurcze, a już tak się bałam, że Zayn wszystko spierniczy...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeju dopiero co znalazłam tego bloga a już go kocham , nadrobiłam zaległości i czekam na następny .
    Zapraszam do mnie i liczę na komentarz (jeśli Cię to uraziło to sorry za spam )lolaa1881.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. *_____*
    Tak wyglądam czytając Twój blog XD.

    OdpowiedzUsuń
  8. Weź, wyjdź. Ten rozdział, chociaż krótki był tak zajebiście naładowany emocją, że po prostu umieram. Zastosowałaś znany chwyt, wiesz? :D Rozmemłanie uczuć odbiorców poprzez dziecko lub ciężarną kobietę. Mimo wszystko bardzo mi się podoba. Zmagania Zayna z tęsknotą i samym sobą, serio nie pomagają mi w nauce z biologi :D
    Więcej Zarry moments, please :D

    OdpowiedzUsuń
  9. extra ! czekam na następny ! ten rozdział był zajeee ! szybko dodawaj nowy rozdział . ;))
    zapraszam do mnie : http://loveonedirection-forever.blogspot.com/ ..;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Płaczę, płaczę, płaczę. Praktycznie na każdym rozdziale płakałam, a przeczytałam wszystko dzisiaj. Nie mogłam przestać, i nawet teraz, gdy patrzę na tą końcówkę, mam łzy w oczach. Zazdroszczę Ci talentu, i to bardzo. Szybko pisz dalej! <3
    A tymczasem, zapraszam do siebie: http://it-was-meant-to-be.blogspot.com/
    Byłoby mi miło, gdybyś również powiedziała co sądzisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, nominowałam Cię do Lieber Award :) więcej informacji u mnie na blogu ;) http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/ Pluton.

    + genialny rozdział, czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej, zostałaś mianowana do Liebster Awards u mnie na blogu. :)
    Pozdrawiam Em.
    http://emily1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Chciałaś wiedzieć skąd mam tę piosenkę. Oto link do niej: http://www.youtube.com/watch?v=y3V4atx8Xls&feature=related
    Proszę bardzo. ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochanie moje Ty najdroższe: łap nominację do tej Liebster Awards http://final-souffle.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html tak, ja też cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Blog zajebisty naprawde. Jesteś geniuszem
    Fajny wiersz:
    Stracić kogoś, kto był dla ciebie wszystkim.
    Stracić kogoś, kto był dla ciebie miłością.
    Stracić kogoś, kogo się kocha bardziej niż wszystko.
    Stracić kogoś i nie mieć nic prócz wspomnień.
    Stracić… Harry, nie odchodź.
    Wpadnij do mnie i oceń
    http://nie-zamkne-sie-przed-toba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze, że na nią trafił, a nie na kogoś kto mógłby go skrzywdzić. Pewnie rozmowa z nią uświadomiła mu co nieco. I dobrze.
    I kurcze tak smutno mi się zrobiło jak czytałam o tym wszystkim. Jak ona go kochała, a on umarł, że ma tera dziecko, że to jej jedyna pamiątka. Udało ci się :d

    Nominowałam cię również do Liebster Awards. Szczegóły na moim blogu. www.i-hete-you-and-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nominowałam twojego bloga do Liebster Award! Więcej informacji na http://last-picture.blogspot.com/2012/11/liebster-awards_26.html#comment-form <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Superr !!! :)
    Zapraszam do mnie : http://harrystylesandtrish.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dawno ciebie u mnie nie było, pojawiło się wiele nowych rozdziałów, które mam nadzieje, że cię zainteresują. Jak będziesz mieć wolną chwilkę wpadnij - http://truelove-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń