niedziela, 7 października 2012

Chapter Five




And in the dark...

                Nie byłem szczególnie zachwycony pomysłem zorganizowania tego ogniska – przyznaję, że podchodziłem do tego sceptycznie i z początku mój nastrój pozostawiał wiele do życzenia. Kiedy jednak już wszyscy razem zasiedliśmy na ławeczkach wokół tlącego się paleniska, a każdy z nas dzierżył w ręce butelkę piwa – zmieniłem zdanie. Nie ze względu na to piwo, po prostu… Poczułem się tak, jak na samym początku naszej przyjaźni, kiedy wszyscy razem siedzieliśmy wokół ogniska w bungalowie ojca Harry’ego. Doznałem takiego magicznego uczucia de ja vu i momentalnie poczułem, jakby atmosfera tego miejsca znalazła swoje dopełnienie właśnie w tych językach ognia, które odprawiały swój majestatyczny taniec na kawałkach drewna.
                Uśmiechnąłem się szerzej, kiedy Louis po raz kolejny rzucił żartem, a Niall śmiejąc się spadł z ławki i właśnie Paulina pomagała mu wstać, chociaż sama zanosiła się śmiechem.  Wariaci – pomyślałem, jednocześnie przenosząc swój wzrok na Liama i Danielle. Oni z kolei byli bardzo spokojni, Liam przytulał Danielle i tylko co jakiś czas całował ją we włosy i obejmował przy tym jeszcze mocniej. Szczerze, zazdrościłem im tego. Tego niemego porozumienia, jakie mieli pomiędzy sobą. Byli tacy… Idealni dla siebie, tak stworzeni by być razem już na zawsze i zazdrościłem im tego, chociaż przecież miałem Perrie. Ale nam, nam brakowało tego czegoś, chociaż przecież kochałem ją i była dla mnie ważna. Nie mieliśmy tego co Liam i Danielle, brakowało nam tej ciszy, którą oni mówili sobie wszystko.
                Z Perrie znaliśmy się już długo. Co prawda, byliśmy ze sobą krócej, ale zdążyła już poznać moją rodzinę. Zadziwiające było to, że udało jej się sprawić, że moja mama ją szczerze polubiła. Wcześniej nie udało się tego dokonać żadnej dziewczynie. Mama zawsze mnie broniła, w końcu byłem jej jedynym, ukochanym synem. Wiedziałem, że wybrałem dobrze, będąc z Perrie, że wybrałem rozsądnie. I tylko czasami czułem się niespełniony, jakby brakowało nam czegoś istotnego, tylko jeszcze żadne z nas nie odkryło, czym jest to „coś”. W głębi serca czułem, że ona – choć o tym nie mówi – czuje w ten sam sposób. Może bała się przyznać, może nie chciała przyznać tego przed samą sobą – nie wiedziałem.  Czułem jedynie, że nie tylko ja mam te chwile, kiedy miłość wydaje się być niewystarczająca.
                - Zayn, czemu jesteś taki cichy?
                Odwróciłem wzrok, napotykając roześmiane oczy Harry’ego. Wspominałem już, że właśnie dlatego zmieniłem zdanie na temat tego ogniska? To właśnie jego roześmiane oczy, kiedy w najlepsze piekł sobie setną z kolei piankę sprawiły, że całe to przedsięwzięcie nabrało dla mnie lepszego światła. Czułem, że robię się dziwny. Nie dlatego, że po prostu zaczynałem być pijany. Nie, po prostu nigdy wcześniej tak bardzo nie leżało mi na sercu dobro tego chłopaka. Od niedawna czułem, że jego szczęście zależy ode mnie. I to, właśnie ten szczegół, był po prostu dziwny.
                - Skończyło mi się piwo – zmyśliłem na poczekaniu.
Styles uśmiechnął się do mnie – o ile było to możliwe – jeszcze szerzej i podał mi butelkę piwa o wdzięcznej nazwie „Żywiec”, której tak właściwie żaden z nas nie potrafił wypowiedzieć prawidłowo. Najbardziej z tych naszych prób uśmiała się Paulina, bo dla niej wypowiedzenie tej nazwy nie było żadnym problemem. Przyjąłem od Harryego butelkę, mruknąłem ciche dzięki i po chwili charakterystyczny syk otwieranego piwa dobiegł do mych uszu.
- Harry, rzuć mi ziewca – wrzasnął Louis, jednocześnie wymachując coś zabawnie rękoma. Allahu, on naprawdę był wariatem na potęgę. W dodatku rozluźnił się, gdy tylko opróżnił pierwszą butelkę. Podejrzewałem nawet, że chyba już zapomniał czemu był tak zły na Eleanor. Nie uważałem nawet, żeby miał powód do złości. Przecież to nie jej wina, że uczelnia wymaga tego, czego wymaga. Powinien to zrozumieć.
- Zayn… - odwróciłem się, słysząc cichy szept Harry’ego tuż przy moim uchu.
- Tak? - uśmiechnąłem się.  Harry posłał mi speszone spojrzenie, jakby nagle się rozmyślił i potrząsnął przecząco głową.  

                Dwie godziny i czternaście butelek piwa później zrobiło się znacznie weselej, niż na samym początku. Harry wesoło podśpiewywał, jednocześnie gibając się przy tym na boki, a ja obejmując go ramieniem robiłem to wraz z nim, w tym samym rytmie. Czułem czystą, niemal ogłupiającą radość, jaką posyłał w moim kierunku z każdym spojrzeniem i słowem. I to było cudowne, to uczucie, że wszystko jest takie idealne, perfekcyjne. Niczym nie zmącone szczęście – tym była ta chwila, kiedy czułem jego dłoń obejmującą mnie w pasie, a tuż przy uchu grał mi jego beztroski śmiech. I nie przeszkadzało mi nic, nawet ten świat chaotycznie wirujący przed moimi oczyma – nie, to wręcz dopełniało to uczucie szczęścia. Dzięki temu wszystko wydawało mi się jeszcze bardziej beztroskie.
                Byliśmy już niemal sami – jedynie Niall i Paulina siedzieli naprzeciwko nas, szeptając coś pomiędzy sobą. Louis, ze łzami w oczach poszedł zadzwonić do Eleanor, wreszcie zdając sobie sprawę z tego, że zachował się jak dupek, a Liam z Danielle poszli na romantyczny spacer brzegiem jeziora.  I poczułem się z tym dobrze, z tym, że byliśmy niemal sami. Właściwie, czułem się tak, jakbyśmy rzeczywiście byli sami. Jakby nie było Nialla i Pauliny, która wtedy siadała mu na kolana, a on odgarniał jej włosy i zakładał za ucho. Nie było nikogo prócz mnie i Harry’ego, który właśnie sięgał po kolejne butelki piwa dla nas dwóch.
- Wiesz, Zayn, dobrze że tu jesteśmy.
                Odwróciłem się, słysząc jego głos. Kiwnąłem tylko głową i przyjąłem od niego już otwartą butelkę.  Chwilę potem odwróciłem od niego wzrok i wpatrzyłem się w dwójkę przed nami. Nie wiem, które z nich jutro będzie bardziej zawstydzone, ale jestem pewien, że obojgu będzie głupio. Całowali się, tak po prostu, beztrosko.
- Chyba nigdy nie cieszyłem się tak bardzo z bycia na takim odludziu – słysząc jego głos, byłem pewien, że szeroko się uśmiecha. Zaśmiałem się cicho i wypiłem odrobinę napoju. Był gorzki, miałem wrażenie, że z każdym kolejnym łykiem jego smak robi się coraz bardziej gorzki.
- Ale najbardziej cieszę się, że jestem tu z tobą.
Uśmiechnąłem się, spoglądając w jego poważne, zielone oczy:  - Ja też cieszę się, że mam cię tu przy mnie.

                Prawdę mówiąc, nie wiedziałem jak znalazłem się w pokoju. Wiedziałem tylko, że leżę na swoim-nieswoim  łóżku, a cały świat zdaje mi się wirować, jak szalony przed oczami. W pokoju paliło się światło, które jednocześnie raziło w oczy i dawało jako-takie poczucie bezpieczeństwa w tym obcym dla mnie miejscu. Miałem tu spędzić już kolejną noc, jednak wciąż nie potrafiłem poczuć się tu, jak we własnym domu, we własnym łóżku. To właściwie całkiem normalne, ale nie czułem się tu tak swobodnie i bezpiecznie, jak w naszym mieszkaniu.
                Odetchnąłem głęboko, przymykając przy tym oczy. Zaczynało mi się robić coraz bardziej niedobrze od tej karuzeli, jaką miałem przed oczami. Nie byłem przyzwyczajony, żeby pić do takiego stopnia i w tej sytuacji było to dla mnie przekleństwem.  Miałem nadzieję, że gdy zamknę się na bodźce wewnętrzne, objawy upicia staną się mniej uciążliwe.
- Zayn…
                Otworzyłem oczy, zdziwiony odkrywając, że wokół mnie panuje przyjemna, otulająca mnie swą otchłanią ciemność. Uśmiechnąłem się, widząc nad sobą zarys sylwetki Harry’ego. Stał tuż przy moim łóżku, delikatnie się przy tym chwiejąc.
- Lubię, jak mówisz moje imię – wypaliłem. Poczułem, jak materac koło mnie ugina się pod ciężarem Harry’ego. Z trudem udało mi się nie zwymiotować, kiedy zakołysałem się przy tym lekko. Nie wiedziałem dlaczego, ale miałem pewność, że Harry uśmiechnął się delikatnie. Niemal fizycznie czułem, jak jego usta wygina przyjemny, subtelny uśmiech.
- Zayn, mogę spać z tobą?
                Zesztywniałem nagle, wstrzymując przy tym oddech. Harry chyba to zauważył, bo niemal natychmiast złapał mnie za rękę, jakby chciał mnie uspokoić. Sam nie wiedziałem dlaczego to zrobił. Z trudem udało mi się podnieść na łokciach, tym samym sprawiając, że chwiejąc się usiadłem na łóżku. Przed sobą miałem twarz Harry’ego, niewyraźną w tych ciemnościach. Drażniło mnie to.
- Ja wiem, że to łóżko jest ciasne, ale po prostu nie chcę spać sam, nie umiem. To znaczy, jak się zmuszę to potrafię, ale teraz po prostu…
                Nie słuchałem go już od dawna, prawdę mówiąc przestałem go słuchać już na samym początku. Nie potrafiłem się skupić na niczym innym, jak na jego niewyraźnie zaznaczonych w ciemności ustach. Warknąłem, przybliżając się bliżej niego. Harry zamilkł, nerwowo przygryzając wargę. Chyba zauważył, że mu się przyglądam, bo podniósł swój wzrok na mnie.
- Harreh… - spojrzałem na niego spod przymkniętych powiek. Świat nagle zaczął wirować dwa razy szybciej i nie wiedziałem, czy winą tego był alkohol płynący w moich żyłach, czy fakt, że  Harry był tak blisko mnie. Niemal czułem jego głęboki oddech otulający moją twarz.
- Tak? – uśmiechnął się delikatnie. Miał zachrypnięty głos. Jęknąłem z głębi duszy i ująłem jego twarz w obie dłonie.
- Nie patrz tak na mnie… – szepnąłem, tuż przy jego wargach. Harry już otwierał usta, by coś powiedzieć, kiedy ja wpiłem się w nie brutalnym pocałunkiem, który – jestem pewien – zaskoczył nas oboje. W następnej sekundzie poczułem smak mięty pomieszany z posmakiem piwnej goryczki, a Harry… Oddawał każdą pieszczotę moich ust.

...I can feel your heartbeat

***

Vas Happenin potatoes?!

Chciałam tylko poinformować tak przy okazji rozdziału, że ta notka jest ostatnią, pod którą możecie zostawić komentarze. Chcę wyłączyć możliwość komentowania, bo wasze "super, wpadnij do mnie" mnie nie satysfakcjonują po prostu. Ja chcę ostrej, porządnej krytyki. Jeżeli mam dostawać taką - nie chcę żadnej. Jeżeli ktoś będzie chciał mnie uraczyć porcją naprawdę dobrej krytyki, macie mój numer gadu-gadu czy twittera - zapraszam :).
A! No i oczywiście polecam do rozdziału posłuchać sobie TEJ piosenki. Wiem, że daję to na końcu i pewnie już po fakcie, ale trudno. Następna notka jakoś tak za miesiąc. Mam napisany duży zapas, ale ostatnio coś za często wam daje te rozdział i was rozpieszczam.

Aha! No i tak, u mnie Payzer nadal istnieje i tak będzie. Bo oni po prostu są stworzeni by być razem. Przynajmniej w mojej chorej wyobraźni będą aż po grób i dwunastkę wnucząt.

Do przeczytania! ;* 

Edit:
Długo nad tym myślałam, ale od dzisiaj możecie pod TYM linkiem zadawać pytania bezpośrednio do danej z postaci i ona Wam na pewno odpowie. Zapraszam! :)

12 komentarzy:

  1. Za miesiąc?!.
    No chyba coś Cię .. :oo

    OdpowiedzUsuń
  2. cooooo? za miesiąc? zawariowałaś? umrę z ciekawości co dalej się stało.. nie wytrzymam chyba. szkoda, że chcesz wyłączyć komentarze. nie będę mogła Cię chwalić... ;c no trudno, Twoja sprawa. co do rozdziału: jest super, super! Zayn.. genialnie opisałaś jego myśli. wojna z samym sobą. kocham Perrie, ale mam coś do Harrego. czyżbym był biseksualny? a może powinienem zerwać z Perrie i przyznać się do homoseksualizmu? ale co z chłopakami? jest genialnie. wyobraźnię to Ty dziewczyno masz wybujałą bardzo i to jest cudowne. moim zdaniem Zarry to genialne połączenie i.. Malik, weź no, zostań w tej Polsce z Harrym -.-
    no nic. czekam na część szóstą.. z niecierpliwością, pamiętaj! poinformuj mnie, jak zwykle, na blogu albo na tt o nowej notce, okej? i szkoda, że wyłączasz komentarze, jakby coś... no nic. pozdrawiam, Pluton.
    http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja... nie wiem co napisać. Mam pustkę w głowie. Zarry - właśnie zaczyna się akcja właściwa! Pocałunek, ich pierwszy prawdziwy pocałunek, mimo, ze pod wpływem alkoholu, jest naprawdę... och jeny, niesamowity? Gorący? Ekstra?! Nie mam pojęcia! Naprawdę. Tak samo to, że zaczynam się nakręcać relacją Nialler - Paulina (którą notabene jestem *-*) Całowaaaaaaaaaaaali się *zaciesza jak popierdolona* Boże, boże, boże, kocham cię! *-*
    Ale, znalazłam błąd!, ha! "Harrego" - serio? :D Nie wiem w którym miejscu, ale tak napisałaś! No wiesz Ty co? I nie blokuj komentarzy, nie zgadzam się, bo nie będę miała gdzie fangirlingować - gadu, czy twitter to nic w porównaniu z tym! :<
    Kocham cię, bejbe <3
    [final-souffle]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego wjebało mi pół komentarza? *wścieka się* No dobra, słuchaj, żaden miesiąc, bo to wręcz okrucieństwo! W dodatku, ten rozdział jest tak przeraźliwie krótki, że mam ochotę cię udusić. Dodasz jeszcze w październiku rozdział i koniec kropka! Inaczej śpisz na podłodze. Tak, ja też cię kocham... No - to właściwe był środek komentarza poprzedniej "opinii" .
      Love ya! <3

      Usuń
  4. Żartujesz sobie ?! Za miesiąc ?! I co jeszcze ?! Zapewne nie tylko ja będę umierać z ciekawości czekając aż do listopada na kolejny rozdział. Nie rób nam tego ! Nie w takim momencie, gdy między Zaynem i Harrym zaczyna coraz bardziej iskrzyć. Wierz mi lub nie, ale jak głupia sprawdzam codziennie czy nie dodałaś nowego rozdziału. Nawet gdybych chciała ciebie za coś skrytykować to nie mogę, bo piszesz bezbłędnie i mega ciekawie. Także życzę tobie dużo weny i jeszcze raz proszę o zmniejszenie czasu oczekiwania na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chcesz krytyki, okej.
    Pierwsza sprawa: Kurwa, dlaczego dodajesz te pieprzone rozdziało, co jebany miesiąc? No kurwa!
    Druga sprawa: Rozdziały kurwa mają być dłuższe, bo jak nie to wpierdol (:D)
    Trzecia sprawa: Kurwa, znalazłam tego bloga jakieś dwadzieścia minut temu, i już kurwa przeczytałam wszystko. Ja jebie, dziewczyno no! Założyłaś blog w sierpniu,a tutaj pojawiło się tylko siedem notek!
    Masz kurwa, zajebisty talent i nie zaprzeczaj, to go wykorzystaj!
    Wiem, że słowa z mojej strony pewnie nie były satysfakcjonujące, jednak uważam, że jeśli ktoś wysila się, poświęca swój czas, to wypada poświęcić głupie, niewarte prawie nic w moim życiu pare minut i napisać co się sądzić, o tej ciężkiej pracy!
    I KURWA, MASZ DODAWAĆ ROZDZIAŁY CZĘŚCIEJ!
    Pozdrawiam, nowa, i na pewno stała już czytelniczka - białas:)

    OdpowiedzUsuń
  6. No chyba CI się w główce poprzewracało! Chcesz męczyć mnie przez cały miesiąc?! NIE, NIE, NIE!!! <-- jedyna krytyka do tego bloga:)
    Rozdziały są idealnej długości dla osoby, które cierpi na TBCKJSD - Totalny Brak Czasu Który Ją Totalnie Denerwuje, no chyba, że ktoś, np. Fetish, kończy w takim momencie. Wtedy, jestem zdecydowanie na nie =.=
    No bo jak można przerwać na tym, że się pocałowali?!
    No jak? Jesteś złym ludkiem, który zginie w otchłaniach piekła, jeżeli takowe istnieje, za męczenie Czytelników^^
    Dziękuję, dobranoc, to tyle^_^

    OdpowiedzUsuń
  7. Krytyka, krytyka, krytyka. Hmmmm... *myśli*
    No dobra. Mój komentarz nie będzie chyba zbyt długi.
    Rozdziały dodajesz rzadko. Ale w sumie to rozumiem, bo szkoła i prywatne życie. :d A poza ta 'krytyka' ci się do niczego nie przyda, bo dzięki temu nie poprawisz swoich zdolności, więc nie zwracaj uwagi.
    Następne. Rozdział przeczytałam bardzo szybko, więc mogła by się nasunąć myśl, że są krótkie, jednak jak przejrzałam sobie go jeszcze raz to muszę powiedzieć, że widziałam krótsze. Ale uważam, że mogłyby być nieco dłuższe.
    Błędy. Nie wyłapałam żadnych, ale nie jestem w tym dobra. Bo zazwyczaj skupiam się na fabule, a nie na pisowni, więc i tu ci nie pomogę.
    Co do fabuły. Też nie mogę narzekać. Wszystko rozwija się w idealnym tempie. Wyraźnie pokazałaś zagubienie Zayn'a co do swoich uczuć. Niby kocha Perrie, ale widzi idealny związek jego przyjaciela i dostrzega, że u nich tego nie ma. A z drugiej strony zauważa, że jest Harry. Chłopak który daje mu szczęście i jest osobą, której szczęście się dla niego liczy. Fajnie wykreowany jest tu Zayn.
    No i pocałunek. Tak jak napisałaś. Zaskoczył ich oboje. Malik pewnie nie podejrzewał, że może być w nim coś z homoseksualisty. Przecież ma dziewczynę i może nie są do końca dla siebie stworzeni to dobrze mu z nią. A tu nagle pojawia się prze nim podpity Harry. Jest tak blisko niego i druga strona chłopaka i jego ukryte pragnienia biorą górę. Złącza ich wargi razem.
    Wszystko jest pisane w perspektywy Zayn'a, więc nie wiemy jakie podejście do tego ma Harry, ale sądzę po tym jak się zachowuje (przecież tak długo myślał to tej jego byłej i nawet chciał zrobić dla niej babeczkę), by czuł coś poza przyjaźnią do Malika. Może się mylę, ale wydaję mi się, że tego w nim nie ma i dopiero się to obudzi. A ten pocałunek odwzajemnił, bo...? Zaskoczenie i zazwyczaj to się robi, gdy ktoś cię całuje? Tęsknota za dotykiem drugiej osoby? Czy może po prostu brak kontroli nad sobą?
    Tak czy inaczej. Dzięki za ten rozdział. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie. Ja protestuję. Protestuję no. Miesiąc? Co to znaczy miesiąc? 30 dni!? ROBISZ ZAKOŃCZENIE, W KTÓRYM ZAYN CAŁUJE HARRY'EGO, KOŃCZYSZ W NAJZAJEBISTSZYM MOMENCIE ŚWIATA I KAŻESZ NAM CZEKAĆ MIESIĄC NA KOLEJNY ROZDZIAŁ? SPŁONIESZ W PIEKLE FETISH. Jezu, kocham ten rozdział. To ognisko, taka w pewnym stopniu sielaneczka, aż mi sie przypomniały wakacje i kurde zrobiło mi się smutno, że tak zimno na dworze.
    Jak mam Cię niby skrytykować? Nie da się. Nie wyłączaj komentarzy, gdzie będę wylewała swoje wszystkie emocje?!
    Moment, w którym Harutek wlazł do łóżka Zaynowi był tak słodkiiiii. Uwielbiam takie! Ale i tak foch, że muszę czekać miesiąc. Bo jesteś bardzo utalentowana

    Pozdrawiam cieplutko.
    (ciągle foch)






    (nawet z przytupem)









    (co mam zrobić, żebyś dodała wcześniej?)











    ( :< )

    OdpowiedzUsuń
  9. No bez jaj. Krytykować można jak ma się co. A u Ciebie nie ma! Przynajmniej według mnie. No może oprócz długiego czasu oczekiwania na nowy rozdział...ale w pełni Cię rozumiem :D

    Moja reakcja po przeczytaniu??
    "No pewnie Zayn, to Niall i Paulina będą zawstydzeni następnego dnia. Już to widzę. If you know what i mean" :D

    Coś jeszcze? Chyba nie... Wygrażać się nie będę, bo chuj Ci mogę zrobić przez internet (xD), płaszczyć przed Tobą, błagając o nowy rozdział też nie, bo to i tak nic nie da.

    No to może tylko pogratuluję zajebistego talentu i pomysłu na opowiadanie! =)

    + Nie myśl sobie, że jak Cię nie ochrzaniam, to nie będę się pod nosem bulwersować, kiedy wejdę na Twój blog i nie będzie nowego rozdziału :D

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny dzień, w którym trafiłam na twojego bloga. Przeczytałam wszystko i zastygłam z przerażenia... Miesiąc?!? Dlaczego? Jak to? Dlaczego?!? Jak można przerwać w takim momencie i kazać czekać miesiąc ;( Wyję jak głupia ;( Tak nie można ;(
    Nie wyłączaj komentarzy. Myślę, że ci, których zdanie powinno cie obchodzić zawsze zostawią po sobie te kilka słów, a resztę po prostu ignoruj. Albo podejdź do tego w ten sposób - reklamują się u ciebie, bo twojego bloga czyta wiele osób i w tym widzą swoją szansę na sukces ;) Nie warto się przejmować. Myślę, że po przeczytaniu tych wszystkich komentarzy pod ostatnim rozdziałem już wiesz ile znaczy dla ludzi twoje pisanie. To jest najważniejsze! No i jeszcze twoja pasja. Zdaję sobie sprawę, że każdy ma prywatne życie, obowiązki... ale miesiąc? Postaram się wytrzymać skoro muszę, bo jestem pewna, że będzie warto i jak pojawi się nowy rozdział będę skakać z radości. Pozdrawiam i życzę dużo weny

    @KateStylees

    ( http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/ )

    OdpowiedzUsuń