wtorek, 21 sierpnia 2012

Chapter One


See I can wake up I'm living a nightmare

                Nigdy nie myślałem, że kiedyś będę się przejmował tym, co czują inni. Znaczy, owszem, byłem osobą opiekuńczą i zależało mi na szczęściu moich przyjaciół, ale nigdy nie myślałem, że zacznę się zastanawiać nad sensem, czy stanem ich związków.  A kiedy tak już się stało, że zacząłem się ich związkami przejmować w sposób nadzwyczaj dla mnie nienaturalny, doszedłem do wniosku, że wcale mi się to nie podoba. Nie dlatego, że było to czymś złym, czy niedobrym. Po prostu kiedy już zacząłem się tym przejmować, oni bardzo szybko to zauważali i wciągali mnie w niemal wszystkie swoje kłótnie.
                Najszybciej, choć wcale się tego nie spodziewałem, nauczył się to wykorzystywać Harry. Nie miałem mu tego za złe, bo w gruncie rzeczy sam się o to prosiłem oferując mu pomoc po kolejnej już kłótni z Juliett. Pamiętam, że wtedy oczywiście zbył mnie, nieprzyzwyczajony do takich zachowań z mojej strony. Z czasem jednak, kiedy kolejna kłótnia spędzała mu sen z powiek przyszedł do mnie i poprosił o radę. Sam nie wiedziałem nawet kiedy stałem się Doradcą Sercowym w One Direction, choć przecież to Liam miał opinię naszego tatusia.
                Leżałem na łóżku, starając się zasnąć od kilku dobrych godzin. Nie było to wcale takie łatwe, bo zza ściany ciągle dochodziły do moich uszu odgłosy kłótni – po raz kolejny w tym tygodniu Harry i Juliett kłócili się o bzdury. Lubiłem tą dziewczynę, wiem, że chciała dla Hazzy jak najlepiej, ale od razu wiedziałem, ze długo ze sobą nie pobędą. W końcu nie było to możliwe, jeśli ona robiła mu awanturę o każdą fankę, na którą spojrzał.
- Wypierdalaj słyszysz?!
Westchnąłem, starając się uspokoić oddech. Nie lubiłem kłótni, zawsze się przy nich stresowałem i dostawałem chorych myśli, w których ukazywały mi się najgorsze scenariusze tego, co za chwilę może się stać. No i dobra, okay, mogłem przez to być mięczakiem, ale nie znoszę jak się ludzie na siebie pospolicie drą.  Przez kolejnych kilka chwil trwała błoga cisza i już zacząłem mieć nadzieję, że gołąbeczki – jak ich pieszczotliwie nazywał Niall – w końcu się pogodziły i będę mógł spokojnie zasnąć. Podskoczyłem na łóżku, kiedy nagle usłyszałem trzaśnięcie drzwiami.  Nie wytrzymałem i po prostu wbiegłem do pokoju Harry’ego, wściekły do granic możliwości
- Kurwa możecie się wreeee… Harry? – stanąłem jak wryty, nie mogąc dokończyć zdania. Miałem zamiar opieprzyć każdego, kto znajdzie się w tym pokoju, ale nigdy nie przypuszczałem, że zastanę w nim coś takiego. Całe pomieszczenie wyglądało tak, jakby właśnie nawiedziło je tornado o sile porównywalnej do Katriny – po podłodze walały się porozrzucane ramki ze zdjęciami,  porozdzierane kartki, ich wspólne pamiątki teraz już zniszczone walały się w jednym kącie. Pod oknem, gdzie wcześniej leżała torba Juli, teraz walały się odłamki wazonu, który Harry – wiedziałem to na pewno – stłukł tuż po jej wyjściu. Cały ten obraz znajdował swoje dopełnienie w Hazzie, który siedział na łóżku, wpatrzony w swoje dłonie. Kiedy podszedłem bliżej zauważyłem, że trzymał w nich łańcuszek, który podarował Juliett z okazji ich pierwszej rocznicy. Pamiętałem, jak bardzo był podekscytowany, gdy go wybierał.
Nie chciałem być wścibski, więc o nic nie pytałem. Po prostu usiadłem obok niego i trwałem tak przy nim, podczas gdy on w spokoju zbierał myśli. Byłem pewien, że jeśli zechce, to sam zacznie mówić, w końcu znałem go nie od dziś. Westchnąłem, widząc jak łzy powoli spływają po jego policzkach – wspominałem już może, że nie cierpię patrzeć, jak ten chłopak płacze? Nie dlatego, że jest to żałosne kiedy facet płacze, albo bo Harry wyglądał przy tym okropnie. Chodziło bardziej o fakt, że nie cierpiałem widywać go smutnym, wówczas jego oczy traciły swój specyficzny blask i Harry nie był już tym samym Harrym, którego widuję każdego dnia. Po prostu on płakał tak rzadko, że ciężko było się przyzwyczaić do samego faktu, że ktoś taki jak on potrafi płakać jak każdy inny.
- Odeszła – szepnął cicho, lekko zachrypniętym głosem. – Tak po prostu, odeszła Zayn.
Jego głos załamał się, kiedy wypowiedział moje imię. Bez słowa przysunąłem się bliżej niego i mocno objąłem. Pomyślałem, że gdybym był na jego miejscu, właśnie tego bym teraz potrzebował – nie słów pocieszenia, czy zapewnienia, że ona na mnie nie zasługiwała. Raczej po prostu kogoś, kto będzie przy mnie i nie pozwoli mi zwariować z bólu. Chciałem wtedy być kimś takim dla Harry’ego i starałem się kimś takim być.
Loczek szybko przytulił się do mnie mocniej, wbijając mi palce w plecy. Zanosił się płaczem, kiedy uspokajająco głaskałem go po plecach. W ciągu kilku sekund moja koszulka była cała mokra od jego łez, jednak nie przeszkadzało mi to.  Może zabrzmieć to głupio, ale dzięki niemu czułem się jeszcze komuś potrzebny, tak zwyczajnie czułem, że jest ktoś, komu moja obecność przyniesie korzyść i ulgę. Mimo wszystko.
Harry zaczął powoli się uspokajać, wydawało mi się nawet, że zapadł w lekki sen. Uśmiechnąłem się, zadowolony i starając się go nie obudzić, położyłem go na łóżku. Wyglądał całkiem uroczo, wydało mi się to całkiem zabawnym, że ten dzieciak potrafił mnie tak rozczulić swoim widokiem. Miał lekko zaczerwieniony nos, czego przyczyną był oczywiście płacz. Jego policzki były rozpalone, a włosami jak zwykle rządził nieład.
- Nie idź – jego palce zacisnęły się na mojej koszulce, kiedy podnosiłem się z zamiarem pójścia do swojego pokoju. Uśmiechnąłem się tylko w jego kierunku i pokręciłem z rezygnacją głową. Nie miałem serca mu odmówić i tak zwyczajnie go zostawić, zostałem więc z nim. Położyłem się obok, pozwalając na to, by przytulił się do mnie i okryłem nas kołdrą.
                Może komuś wydać się to dziwne, żeby dwóch facetów spało razem w jednym łóżku. Cóż, mnie z początku też wydawało się to dziwne, jednak z czasem, kiedy ta sytuacja zaczęła się powtarzać stało się dla mnie czymś normalnym. Z czasem przestałem sobie wyobrażać naszą przyjaźń bez tego szczegółu. Bo ja i Harry byliśmy przyjaciółmi. Właściwie sam nie wiem kiedy się tak ze sobą zżyliśmy, jednak nie miałem nic przeciwko. Czułem się w pewien sposób związany z tym chłopakiem, byłem za niego poniekąd odpowiedzialny. Co prawda, nie dbałem o to wszystko tak jak Liam, jednak zwracałem szczególną uwagę na jego nastroje. Doszło już nawet do tego, że umiałem odczytać jego humor po sposobie w jaki patrzył, uśmiechał się czy zwyczajnie mówił.
                Tej nocy długo nie mogłem zasnąć. Z jednej strony przeszkadzało mi odrobinę mruczenie Harry’ego, który przez całą noc miał koszmary i mamrotał coś przez sen, a z drugiej strony byłem zbyt podekscytowany naszym jutrzejszym wyjazdem.  Nasza wytwórnia uznała, że wszystkim nam potrzebny jest porządny odpoczynek i postanowili wysłać nas na miesięczne wakacje. Cieszyłem się na nie, jak małe dziecko. Co prawda oprócz nas miały być tam też Juliett i Danielle, ale zupełnie nie miałem nic przeciwko tym dziewczynom. Właściwie, to bardzo je polubiłem, szczególnie Danielle, była po prostu tak słodka i radosna, że nie dało się jej nie lubić. Juliett była jej przeciwieństwem – wyniosła, chwilami tylko pozwalała sobie na słodycz i rzadko się przy nas uśmiechała.  Mimo to jednak dała się lubić, co prawda trzeba było podchodzić do niej w specyficzny sposób, jednak miała swoje dobre strony.

                - Zayn….
Mruknąłem niezadowolony, przewracając się na drugi bok. Byłem niewyspany, sen zmorzył mnie dopiero gdy zza okien zaczęły przebijać się pierwsze promienie słońca. Od tego czasu mogło minąć co najwyżej półtorej godziny i wcale mnie ten fakt nie pocieszał. Westchnąłem, przecierając zaspane oczy i szeroko ziewając. Kiedy uchyliłem powieki, moim oczom ukazał się uśmiechnięty Harry leżący tuż obok z zaczerwienionym nosem i policzkami mokrymi od łez.
- Płakałeś – mruknąłem, wycierając jego policzki. Chłopak jedynie potrząsnął głową, zaciskając przy tym oczy, jakby nie chciał pozwolić kolejnym łzom na wypłynięcie. Zrobiło mi się smutno, kiedy tak się męczył. Bez słowa przyciągnąłem go bliżej i przytuliłem mocno.
- Nie kłam, przecież widzę.
- To nic – szepnął cicho – za pół godziny mamy lot, wiesz? Chciałem żebyś się wyspał.
Jego dumna mina, kiedy to mówił zmusiła mnie do uśmiechu. W ciągu sekundy poczułem się, jakbym był przeraźliwie wręcz wypoczęty. Zupełnie tak, jakbym spał całe dwanaście godzin, a nie półtorej godziny. Wyskoczyłem z łóżka z szerokim uśmiechem na ustach i wyciągnąłem ku niemu dłoń.
- Idziesz na śniadanie?
Z uśmiechem podał mi swoją dłoń, kiwając przy tym głową.
- Jestem głodny jak wilk – oświadczył, a jego brzuch zaburczał na potwierdzenie tych słów.


That keeps playing over and over again 

**

So.. Mamy rozdział pierwszy. Pewnie spodziewaliście się, że będzie kontynuowany prolog - nie. Prolog przedstawia wydarzenie, które dopiero się wydarzy. Pomyślałam, że to takie... Inne. Prawdę mówiąc, to strasznie się denerwuje. Pierwszy raz piszę opowiadanie w całości w narracji pierwszoosobowej i prawdę mówiąc to dla mnie taki jakby "egzamin"? Tak, to dobre słowo. Egzamin.
Poza tym, nieco się martwię, że Was zawiedzie fakt, że nie ma już tego... Smutku, tego nostalgicznego nastroju, jaki był w prologu i przedmowie. Kurwa, same nerwy. 
Anyway, enjoy.

Juliett jest wymyśloną przeze mnie postacią, taka sobie słodka Francuzeczka z uśmiechem Mona Lisy. Jest raczej postacią epizodyczną, wzmianka o niej pojawi się jeszcze kilka razy. Ona sama bezpośrednio już nie. Ale tak dla ogólnego zaspokojenia ciekawości - pochodzi z Paryża, ma 18 lat. 


Powiadamiać? 
GG - 40799572
TT - @ffetish

24 komentarze:

  1. Oh, zakochałam się. Naprawdę, wkurzasz mnie tym, co nie raz Ci pisałam. Każde słowo tak gładko wpływa do moich myśli i wątpię żebym tylko raz przeczytała ten rozdział. Chyba zacznę to sobie drukować. Serio, mam nową drukarkę i tusz więc to chyba będzie dobre wyjście. Będę cały czas mieć cię przy sobie. O kurde, ale mi coś do głowy przyszło. Wiesz, że można pisać przysięgi małżeńskie? Nie gustuję w kobietach, ale wyszłabym za ciebie tylko po to aby posłuchać twojej. Haha, chyba, że mnie zaprosisz. To by było chyba lepsze wyjście, ale liczy się przysięga. Obstawiam, że mogłabyś napisać kilka stron a ludzie i tak byliby uradowani. Nie wspominając o mnie. Ja zawsze jestem uradowana.

    Ale wróćmy do opowiadania. Kocham Harry'ego. Kocham go dlatego, że w wielu opowiadaniach jest właśnie taki jak u Ciebie, i to o dziwo plus. Kocham jego słodycz, bezbronność, niewinność. Jest taki.. czysty? Bezsensowne porównanie, ale co tam. Zayn! O nim uwielbiam czytać, wszystkie pierwsze opowiadania opierały się na nim. Tak łatwo sobie go wyobrażam, to takie.. ah! Nie mam słów. Za szybko się wkręcam. Kocham Cię, serio, serio. Blah, blah <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to nie pierwszy raz i za każdym razem mam wielkiego banana na twarzy. Wait... what? Wielki uśmiech na twarzy! O zdecydowanie lepiej brzmi. W każdym razie, powiedz jeszcze jedno słowo, ze nie potrafisz pisać w pierwszej osobie, to jak mamę kocham przyjadę do ciebie i wyleję kubeł zimnej wody na głowę. A wiesz, ze zdolna jestem do tego. Harry jako bezbronne dziecko? Miła odmiana po opowiadaniach gdzie był skończonym dupkiem. Jest taki... taki uroczy dzieciak z niego! Naprawdę. Też bym go przytuliła, bo słowa są zbędna czasem, i... Zayn jako 'doradca miłosny', o boże zaczęłam się śmiać na głos, przepraszam! Naprawdę lubię Zayna jest taki... 'bad boy' ale w lepszej, nowszej odsłonie. Wiesz, że kocham wszystko co piszesz prawda? Love ya, soooo much! (i w głowie Twój głos mi odpowiada: ja też cię love ya!)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachwycam się twoim arcydziełem ! Masz ogromny talent :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To dopiero pierwszy rozdzial a ja juz sie zakochalam w tym opowiadaniu! Dziewczyno masz ogromny talent! Sposob w jaki to wszystko opisujesz mnie urzekl. Czyta sie to tak latwo i caly czas ma sie ochote na wiecej. Wiec pisz pisz i jeszcze raz pisz ;D Mam nadzieje ze nastepny juz niedlugo bo nie umie sie doczekac ;p

    Rose ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja szczerze na to liczyłam, że właśnie prolog będzie takim jakbym przygotowaniem na to, co się stanie. Nie wiem czy to dobrze opisałam, ale rozumiesz, o co mi chodzi, prawda?
    Julliet, skąd ja wiedziałam, że to będzie Francuzeczka? :D Ach, ma się to wyczucie!
    Rozdział mi się podobał bardzo. To bardzo miłe ze strony Zayn'a, że został. Również zrobiło na mnie duże wrażenie, że nie zapytał, o co chodzi. Ale w takim pozytywnym sensie. Według mnie zachował się jak prawdziwy przyjaciel, bo oni nie nalegają, po prostu są. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. Wyczuwam, że ten blog stanie się jednym z moich ulubionych, choć w sumie już jest, biorąc pod uwagę Twój styl pisania (bo wiesz, o fabule jeszcze za dużo powiedzieć nie mogę).
    Do następnego! Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Pisanie w pierwszej osobie idzie Ci doskonale, więc nie masz się czym martwić. Egzamin zdałaś, przynajmniej na razie. I nie sądzę, by miało się to zmienić. :3 Uwielbiam Zayna w takim wydaniu. Opiekuńczy, troskliwy. Wymarzony chłopak - idealny dla Harry'ego. Nie pałam zbytnią sympatią d Juliett. Kiedy się pokłócili miałam nadzieję, że na dobre, ale później jej imię padło ponownie. Nie, żebym nie chciała szczęścia Stylesa, ale wiesz, Zayn pasuje do niego lepiej.
    Na tym kończę dzisiejszy komentarz, bo za nic nie mam pomysłu co jeszcze napisać.

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwszy rozdział a wciąga... informuj mnie o kolejnych
    fifi1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. weź nie pierdol, żaden egzamin. piszesz profesjonalnie, aż wstyd mi za moje wypociny. rozdział jest właśnie wystarczająco smutny, nie martw się. nie chcę uprzedzać faktów, więc cierpliwie czekam. xx
    [seven-sins-deadly-sins]

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow.. Nie rozpiszę się tak jak poprzednicy w swoich komentarzach, ale mam dziwne uczucie po przeczytaniu zaledwie tego jednego rozdziału.. pozytywne uczucie, jeśli chodzi o całe opowiadanie, o jego poziom, bo jest bardzo dobry, ale.. dołujące jeśli chodzi o samą treść.. Ale to chyba znaczy, że będzie się je dobrze czytało.. Ok.. pogmatwałem i jednak się rozpisałem.. Teraz w skrócie: czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    + aż wstyd, że pod moim, tak słabym opowiadaniem musisz robić reklamę swojego, tak dobrego.. Powinno być na odwrót..

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak dla mnie ten "egzamin" zdałaś śpiewająco :3 Nie masz co się przejmowac, bo naprawdę piszesz świetnie! Nie ważne w jakiej narracji i tak wychodzi ci to genialnie!
    Wiesz, myślę, że to dobrze, że nie ma tej smutnej atmosfery, którą stworzyłaś w prologu. Bo będziemy czytac już z jakiejś czasowej perspektywy i myślę, że takie rozwiązanie było najlepsze. Podoba mi się. Lubie jak bohaterowie mają kłopoty, są smutni - nie ukrywam, ale przyjemnie się też czyta o tych momentach, w których byli szczęśliwi i mam nadzieję, że w tym opowiadaniu tego nie zabraknie.
    Ogólnie rozdział jest świetny i postarałaś się <3.

    [destiny-is-death]

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, po prostu genialne :D Pisz szybko next. Zapraszam do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Uh, ja Ci tutaj dużo nienapiszę, bo szerze nie wiem co. Bardzo mi się spodobał prolog, rozdział jest już troszeczkę nudniejszy, co wcale nie oznacza, że mi się nie podoba. Skąd, możesz być pewna że właśnie zdobyłas nowego czytelnika. Więc, czekam na kolejny rozdział (;

    OdpowiedzUsuń
  13. hej, chciałabym cię poprosić o opinię na temat mojego bloga, bardzo liczę się ze zdaniem innych, a więc chciałabym poznać twoje :)
    jeśli blog się spodoba, proszę o zaobserwowanie,
    kiedy dojdziemy do 100 obserwatorów, zorganizuję konkurs, który może się wam spodobać :)
    oczywiście możesz liczyć na to, że się odwdzięczę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. po prostu brak mi słów. podziwiam ciebie i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Cholera *-*
    Po przeczytaniu przedmowy, prologu i rozdziału pierwszego jestem zaskoczony. Pozytywnie zaskoczony. Czytając właśnie prolog uznałem, że opowiadanie będzie czymś w stylu 99 Days Without You i teraz czekam z niecierpliwością na rozwój wydarzeń. Piszesz świetnie, tak emocjonalnie. Widać, że wkładasz to całe serce. Będę Cię odwiedzał częściej :3
    A tymczasem zapraszam do siebie na Ziama:
    http://bittersweet-x-memories.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Michał x.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś w tym cudowna! Wiesz o tym? Czytałam dużo blogów, ale ten wywarł na mnie ogromne wrażenie! Obiecuję Ci, że będę czytała twój blog do samiutkiego końca! Masz wielki talent, który zauważyłam już od samego początku! Podoba mi się sposób w jaki opisujesz wszystkie uczucia bohaterów i wg... Wpadłam na twoje opowiadanie na pewnym blogu. Weszłam, przeczytałam, a mój humor od razu się zmienił. Nie mówię, że na lepsze, (choć to jest ŚWIETNE!!!) bo to co właśnie przeczytałam bardzo mnie zasmuciło, ale... No nie wiem jak mam to opisać co teraz czuję... Po prostu muszę ci powiedzieć, że baaaaardzo mi się to podoba i masz jak w banku, że będę tu zawsze zaglądała :D
    Zapraszam też do siebie jeśli chcesz :
    http://niallerx3.blogspot.com

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jaki zajebisty rozdział :D
    Co do tej babki to jakoś jej nie lubię ..
    Czekam na następny . Pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest zajebisty! <3
    Szybko dodawaj nowy!
    Słuchaj, ja cię follownęłam, ale nie mogę napisać dm, bo mnie nie follujesz, więc, mogłabyś mnie na DM informować o nowych ? <3 Plss <3 Z góry dzięki <3

    OdpowiedzUsuń
  19. genialny rozdział ! ;3 cudownie piszesz, serio ! ;** przeczytałam już wiele blogów, ale ten... nawet nie wiem jak to opisać ! to jak dobierasz słowa, jak opisujesz <3 z wielką niecierpliwością czekam na nn ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  20. U MNIE NOWY http://one-direction-one-smile.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  21. Cudowny . Zapraszam do mnie . Myślę , że skomasz i dodasz się do obserwatorów ; >
    http://directionnialllover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Cudownie :). Podoba mi się Twój Zayn. Jest opiekuńczy, troskliwy, ale nie za "słodki". Mimo tego, że przejmuje się problemami przyjaciół ciągle pozostaje Zaynem, którego tak uwielbiam. Harry...również wspaniale wykreowana postać. Oczywiście, jest, że tak powiem, bardziej emocjonalny, potrzebuje osoby, która wspomoże go po zerwaniu z Juliett. No i tą osobą będzie czarnowłosy przystojniak ( z czego niezmiernie się cieszę ;D). O! I ubóstwiam Cię, że mimo wszystko, nie zrobiłaś z Hazzy mięczaka...wspaniale to udowadniają słowa: "po prostu on płakał tak rzadko, że ciężko było się przyzwyczaić do samego faktu, że ktoś taki jak on potrafi płakać jak każdy inny." oraz to, że starał się powstrzymać łzy po przebudzeniu. Jestem również totalnie zachwycona momentem, gdy Zayn chce opuścić pokój, a Harry zaciskając palce na jego koszulce wypowiada proste dwa słowa "Nie idź." Dla mnie, to tylko jeszcze bardzie uwydatnia zaufanie jakim loczek darzy przyjaciela.No cóż...chyba tyle. Czekam na rozdział nr 2. :) arisa

    OdpowiedzUsuń
  23. Powiem ci, że piszesz na miarę prawdziwej pisarki. Masz ogromny talent. Myślę, że bardzo dobrze zrobiłaś. Mnie osobiście ciekawiło bardziej co stało się wcześniej. Zakochałam się w tym opowiadaniu <3

    OdpowiedzUsuń